Jestem poszukiwaczem prawdy. Spaceruję tam i z powrotem i poszukuję prawdziwej prawdy. Kontempluję życie. Fotografuję. Podróżuje. Zadaję pytania. Robię to co lubię i jestem wolnym człowiekiem.
Skoro nie udało mi się spróbować ślimaków podczas lipcowej wizyty w Paryżu dziś nadrobiłem zaległości. Pierwsze podejście zjedzenia poskutkowało zwróceniem zawartości. Później było już lepiej. Kwestia psychiki i przełamania…
Kiedyś na spływie kajakowym znalazłem małżę. Dopingowany kilkoma piwami oraz okrzykami „na pewno tego nie zjesz”, dodałem trochę cytryny a małża zniknęła w moim żołądku. Na tym skończyła się moja przygoda kulinarna z wszystkim co jest obślizgłe.
D4rky: Zauważ, że chrząszcze jedzą co jedynie jakieś afrykańskie/amerykańskie plemiona. Za to ośmiornicę, krewetki czy homary można dostać w co lepszej restauracji. Ale cóż, kwestia tego, co kto lubi. Robali bym nie ruszył, owoce morza owszem.
ostrygi jadłem, ślimaków niestety jeszcze nie, ale pewnie spróbuję przy najblizszej okazji 🙂
jestem po lekturze książki o dawnych komandosach, podobno psy i koty jedli ze smakiem, a i pastą z dzdzownic nie gardzili (oczyscić i rozsmarować na chlebie 🙂 mniam)
a co powiecie na tłusciutkie, wielkie białe larwy chrząszczy? 😀
a co o kawiorze myślicie? kupiłem kiedyś, zjadłem i takie mi drętwo rybne się wydało. nie zasmakowało mi. ale możliwe że trzeba to jakoś doprawić. strasznie mi się podobało gryzienie kawioru i jego „trzelanie”
@clou… larwy to już nie moja bajka chyba (narazie)
mam zdjecia z wakacji, jak w trakcie imprezy tacy jedni jedzą grillowanego zaskrońca… a co do ślimaków – moja mam kiedyś myślała, że marynowane grzybki je;D
[opłacało sie mimo zwrócenia?]
Niedawno, gdy byłem u brata, częstował serem pleśniowym. Drugi z braci stwierdził, że ser smakuje jak but. Ja nie tknąłem, bo cuchnął. Jak można zepsute jedzenie jeść i sprzedawać ?
przepraszam – a zgniłe jaja, mrówki w cukrze etc. w Chinach? a małpie mózgi w Tybecie? (Indiana Jones się kłania), a owcze oczy i inne takie na Islandii (vide yazhubal) – różne świństwa ludzie jedzą…
ślimaki są przynajmniej ugotowane, a takie małze czy ostrygi trzeba na surowo. otwierasz skorupkę, dajesz troche soku z cytryny i wyskrobujesz TO do ust 😀
wątróbkę zdzierżę, ale żadnych flaków, tatara, salcesonu i innych świństw; natomiast jak najbardziej kaszankę (od dzieciństwa widziałam jak ojciec robi) i czerninę – ale w wersji mojej babci i mamy, bo słodka jest fuj! 😉
Salceson? Mój ojciec lubi.
Kaszanka? Z lokalnej kaszy gryczanej (Szczytno) podobnież dobra. Mnie zbrzydła. Czernina? Krew mnie zalewa na myśl o krwi w zupie.
ja kiedys nie lubilam prawie zadnego jedzenia, teraz wkoncu sie przekonalam do jedzenia jako takiego i zaczynam doceniac, ze moge sprobowac krewetek, malzy, osmiornicy, renifera, losia, lisa czy wieloryba! nie ma sie co zastanawiac za duzo, jedzenie to jedzenie, no ale jak ktos sie brzydzi obslizglych rzeczy to juz inna sprawa. mi np slimaki nie smakuja. ale osmiornice a i owszem!
Niektórzy nie zjedzą ziemniaków (ugotowanych, z masełkiem i pietruszeczką – mniam; a dodaj mi do tego zsiadłe mleko – no ok, maślankę, kefir ewentualnie – to masz mniam^2), no bo jak to tak. Wczoraj przy jakiejś okazji jakaś Chinka mówiła, że nie tknie chleba, bo ją piecze całe gardło.
Też jadłem ślimaki, ale nic specjalnego, takie żelki bez smaku, jedynie sos nadawał potrawie wyrazistości. Zdecydowanie z francuskich potraw wolę już raczki, kraby, żabie udka i ostrygi 😉
Te ślimaczki z tacki (polska wersja ;D) są całkiem niezłe. Nie żebym za nimi przepadał, ale trudno powiedzieć, aby były obrzydliwe. To po prostu kwestia przyzwyczajenia – tak samo, jak wielu z nas trudno byłoby zjeść psa, albo konia ;p
A czerninę uwielbiałem do momentu w którym to… byłem świadkiem zabijania Stefana właśnie w celu przyrządzenia tejże zupki. Ja wszystko zjem, ale jeżeli nadałem czemuś imię to… to nie może być zjedzone ;>
Kaszanka – cudo! A przy okazji – mam ochotę na tatar 😀
W Hiszpanskiej restauracji, staly bywalec zamawia jak zwykle jadra ala Corrida i
zdziwiony z lekka mowi do kelnera:
-Cos dzisiaj te jadra takie mikre?
-Pan wybaczy, dzisiaj zwyciezyl byk!
obrzydlistwo ;x
Kiedyś na spływie kajakowym znalazłem małżę. Dopingowany kilkoma piwami oraz okrzykami „na pewno tego nie zjesz”, dodałem trochę cytryny a małża zniknęła w moim żołądku. Na tym skończyła się moja przygoda kulinarna z wszystkim co jest obślizgłe.
Nie zjadłbym ani ślimaka, ani żaby, ani żadnego owocu morza – prędzej na sam widok zwymiotowałbym…
robakizpaki.pl/pl/p/Slimak-po-sycylijsku-w-pomidorach-suszonych-160g/280
@livio: A krewetki? Też owoce morza, a całkiem smaczne są, że o ośmiornicy nie wspomnę.. Bardziej twarda, aniżeli obślizgła 🙂
A fuj (bariera psychiczna).
Mateuszu – a podobno jakie chrzaszcze sa pyszne! A termity? No bo jak juz o jedzeniu robactwa mowimy…
D4rky, odrobinę przesadziłeś 😀 .
Livio – naprawde sa ludzie, ktorzy takie obrzydlistwa jedza
Np. tacy z Discovery Travel & Living z programu Bizzarre Foods.
D4rky: Zauważ, że chrząszcze jedzą co jedynie jakieś afrykańskie/amerykańskie plemiona. Za to ośmiornicę, krewetki czy homary można dostać w co lepszej restauracji. Ale cóż, kwestia tego, co kto lubi. Robali bym nie ruszył, owoce morza owszem.
W każdym razie smacznego 😀 .
Mateuszu – w Kolumbii wpieprzaja mrowki. Tez nie rusze.
ośmiornice polecam… bardzo dobra.
jak byłem w Paryżu chcieli zamówić żabie udka, ale kelner powiedział, że nie ma sezonu teraz na żaby wiec nie mają w ofercie 🙂
To ja jednak skocze do Maka po klasycznego serburgera 😉
@d4rky podobno po czerwonych faceci mają przez jakiś czas problemy z erekcją… (cejrowski pisał o tym w gringo wsród dzikich plemion)
jak bym miał okazje to bym skosztował. przecież to tylko pewna bariera psychiczna o której napisał Livio.
w „podróżach z żartem” ostatnio był odcinek o dziwnych przysmakach…
btw. a flaki pewnie lubicie?
pipeek – idz na kebab. Najlepsze.
Koval – nie, flakow nie lubie. Ja ogolnie nie lubie dziwnego zarcia.
Flaki?! Sedes, do nogi!
kurde takie pyszności polskiej kuchni. podobno zrobili kiedyś ranking i polskie flaki były na miejscu tuż za małpim mózgiem…
a czernina?
Ble.
ostrygi jadłem, ślimaków niestety jeszcze nie, ale pewnie spróbuję przy najblizszej okazji 🙂
jestem po lekturze książki o dawnych komandosach, podobno psy i koty jedli ze smakiem, a i pastą z dzdzownic nie gardzili (oczyscić i rozsmarować na chlebie 🙂 mniam)
a co powiecie na tłusciutkie, wielkie białe larwy chrząszczy? 😀
Wolę salami z wieprzka.
Livio – a ja kebab z kurczaka
a co o kawiorze myślicie? kupiłem kiedyś, zjadłem i takie mi drętwo rybne się wydało. nie zasmakowało mi. ale możliwe że trzeba to jakoś doprawić. strasznie mi się podobało gryzienie kawioru i jego „trzelanie”
@clou… larwy to już nie moja bajka chyba (narazie)
Kawior? Rybne jajeczka.. Ryb nie znoszę, a co dopiero kawior… Nie próbowałem, ale źle mi się kojarzy.
Jak się je ślimaki? 😀
Myślę, że rozwala się skorupkę i ślimaka na widelec.
Dominik – bierzesz skorupke, podkladasz pod usta i sluuuuuurp 😛
O fuj, to gorzej niż myślałem…
a ile dałeś za taką paczke? u mnie na wiosce jeszcze nie trafiłem, musze w intermarche poszukać…
@D4rky, poważnie? Hardcore:D
mam zdjecia z wakacji, jak w trakcie imprezy tacy jedni jedzą grillowanego zaskrońca… a co do ślimaków – moja mam kiedyś myślała, że marynowane grzybki je;D
[opłacało sie mimo zwrócenia?]
Fuj.
Niedawno, gdy byłem u brata, częstował serem pleśniowym. Drugi z braci stwierdził, że ser smakuje jak but. Ja nie tknąłem, bo cuchnął. Jak można zepsute jedzenie jeść i sprzedawać ?
przepraszam – a zgniłe jaja, mrówki w cukrze etc. w Chinach? a małpie mózgi w Tybecie? (Indiana Jones się kłania), a owcze oczy i inne takie na Islandii (vide yazhubal) – różne świństwa ludzie jedzą…
Kasiu, do tego baranie oko dla odważnego, w Kazachstanie.
ślimaki są przynajmniej ugotowane, a takie małze czy ostrygi trzeba na surowo. otwierasz skorupkę, dajesz troche soku z cytryny i wyskrobujesz TO do ust 😀
Pozwolę sobie na porównanie – to trochę jak jedzenie tatara, czy… Jak to się nazywało…
W każdym razie chodzi o mięso surowe (swoją drogą z przyprawami jest naprawdę pyszne 😀 ).
owoce morza na pizzy są do przejścia, co najwyżej trochę pachnie mułem;D na wszelkie inne wynalazki też mam barierę psychiczną;)
Jeszcze jedną rzeczą, której nie lubię, a zaczyna mi smakować – są grzyby.
Uch… ja pieczarek z powodu niestałej konsystencji i wątpliwego braku smaku nie mogę zjeść, a tutaj jakieś ślimaki czy inne ośmiornice… ałć.
a do listy Kasi dodam bycze jaja w Stanach (prosto od byka) 🙂
kacze nóżki – chiny
🙂
Riddle, witaj w klubie wybrednych 😀 .
Riddle – pieczarki sa dobre tylko jako dodatek, jako takie sa ble
Clou – albo jaja „le matadore”, raz byka, raz matadora 😛
grzyby -jak i ryby – są bardzo dobre:) do obiadu były takie z octu – uwielbiam;)
D4rky, to trzeba mieć odwagę, by ludzkie jaja zjeść 😀 .
@Clou: kacze nóżki? W Polsce też powinni je podawać (mamy dwóch kandydatów na nóżki).
@Kasia: ja właśnie jestem taki niejadek.
Aha, nie znoszę jeszcze wątróbki.
wątróbkę zdzierżę, ale żadnych flaków, tatara, salcesonu i innych świństw; natomiast jak najbardziej kaszankę (od dzieciństwa widziałam jak ojciec robi) i czerninę – ale w wersji mojej babci i mamy, bo słodka jest fuj! 😉
Salceson? Mój ojciec lubi.
Kaszanka? Z lokalnej kaszy gryczanej (Szczytno) podobnież dobra. Mnie zbrzydła. Czernina? Krew mnie zalewa na myśl o krwi w zupie.
To ja boję się pomyśleć, czym ta czerenina w ogóle jest. :ł
Wikipedia może coś o tym pisze? http://pl.wikipedia.org/wiki/Czernina
jeszcze mi sie coś przypomniało
moja ciotka uwielbia świński mózg podsmazony delikatnie z jajkiem. :/
Tylko nigdy jej nie mów, że zjadła wszystkie rozumy 😀 .
Clou, OMFG:D
ja kiedys nie lubilam prawie zadnego jedzenia, teraz wkoncu sie przekonalam do jedzenia jako takiego i zaczynam doceniac, ze moge sprobowac krewetek, malzy, osmiornicy, renifera, losia, lisa czy wieloryba! nie ma sie co zastanawiac za duzo, jedzenie to jedzenie, no ale jak ktos sie brzydzi obslizglych rzeczy to juz inna sprawa. mi np slimaki nie smakuja. ale osmiornice a i owszem!
To, co mi nie smakuje, określam mianem niejadalnego 😀 .
niejadalne jest to co mozna zjesc tylko raz w zyciu 😛
@dominik masz taki widelec a’la widły i wyciągasz go ze skorupki, możesz też wykałaczką wyciągnąć
@clou za ślimaki 20zł (12 sztuk), za kawior coś ponad 10zł za słoik
we włoszech je się coś takiego jak jelita krowie z czyms tam w środku, a podobno najlepsze są te jelita nie przepłukane
tutaj macie francuską wersję ślimaków z lipcowej wizyty w Paryżu:
wtedy nie jadłem, bo byłem na polach elizejskich. jak widać podali im do tego chleb
renifera? ok – ale jak można jeść łosia? toż to jeden z ciekawszych gatunków człowieka:D
Niektórzy nie zjedzą ziemniaków (ugotowanych, z masełkiem i pietruszeczką – mniam; a dodaj mi do tego zsiadłe mleko – no ok, maślankę, kefir ewentualnie – to masz mniam^2), no bo jak to tak. Wczoraj przy jakiejś okazji jakaś Chinka mówiła, że nie tknie chleba, bo ją piecze całe gardło.
Prażone mrówki smaczne!
Ziemniaki z masełkiem i pietruszeczką? Mniam.
Z maślanką? Mniam.
Zgadzamy się jako-tako 😉 .
Też jadłem ślimaki, ale nic specjalnego, takie żelki bez smaku, jedynie sos nadawał potrawie wyrazistości. Zdecydowanie z francuskich potraw wolę już raczki, kraby, żabie udka i ostrygi 😉
Te ślimaczki z tacki (polska wersja ;D) są całkiem niezłe. Nie żebym za nimi przepadał, ale trudno powiedzieć, aby były obrzydliwe. To po prostu kwestia przyzwyczajenia – tak samo, jak wielu z nas trudno byłoby zjeść psa, albo konia ;p
A czerninę uwielbiałem do momentu w którym to… byłem świadkiem zabijania Stefana właśnie w celu przyrządzenia tejże zupki. Ja wszystko zjem, ale jeżeli nadałem czemuś imię to… to nie może być zjedzone ;>
Kaszanka – cudo! A przy okazji – mam ochotę na tatar 😀
W Hiszpanskiej restauracji, staly bywalec zamawia jak zwykle jadra ala Corrida i
zdziwiony z lekka mowi do kelnera:
-Cos dzisiaj te jadra takie mikre?
-Pan wybaczy, dzisiaj zwyciezyl byk!
a ja jestem otarty na takie rzeczy 😛
jadłem psa w chinach i musze powiedziec ze smakuje wyśmienicie 🙂