Przeprowadziłem długą rozmowę na Gtalku o dyplomach, studiach i takich tam pierdołach. Wniosek jaki mi się nasunął po takim owocnym gaworzeniu jest taki, iż żałosnym jest robienie kolejnego kierunku, kursu, papierka tylko dla idei samej w sobie.
Ktoś kiedyś rzekł:
Teraz magistra mają wszyscy. Trzeba mieć dwa kierunki, języki.
Wtedy byłem jeszcze leszczem. Nie wiedziałem, że to bullshit. Nie wiedziałem, że często ludzie mają 2 tony siana w głowie w parze z 2 kierunkami w gratisie.
Jak dla mnie można się chwalić n kierunkami i dyplomami. Pytanie tylko – co z tego wynika? Według mnie nic nadzwyczajnego. Otóż uważam że tak jak 40 lat temu ważna była zawodówka, 20 lat temu wyższe wykształcenie, to od powiedzmy 10 laty nie jest ważne nic co ma w sobie stempel jakiejkolwiek uczelni.. Tak jak w matematyce mawia się, iż jest warunek konieczny i wystarczający. Sam papier pomaga. Jest on warunkiem może i koniecznym, ale nie wystarczającym.
Doświadczenia ostatnich lat pokazują, że naprawdę zdolni, z głową na karku mają szanse na całkiem przyzwoite pieniądze. Nie mają oni często 2 kierunków i 5 języków obcych. W zamian za to posiadają zdolność logicznego myślenia, kreatywność, innowacyjne podejście do spraw życia codziennego, wizje itd. Można naprawdę wymieniać w nieskończoność. Z pewnością jest ono z goła inne od tego książkowego.
Potwierdzeniem takiego stanu rzeczy z pewnością są rozmowy rekrutacyjne PricewaterhouseCoopers. Wykształcenie jest ważne, wiedza również. Natomiast nie posiadając określonych zdolności (które ujawniają się podczas specjalnych testów) nie ma się szansy na pracę w tej korporacji.
Sam byłem na wielu rozmowach kwalifikacyjnych. Mimo, że część z nich była wpajaniem marzeń. To wyniosłem z nich jedną ważna rzecz – dyplom jest ważny do momentu wejścia na rozmowę rekrutacyjną. Potem stan rzeczy weryfikuje życie… I całe szczęście.
Wniosek: Bądź bardzo dobry w 1 rzeczy, zamiast być średnim w 5
A co z „najwięksi geniusze nie robili ani jednej rzeczy dobrze”? :>
A jak ktos robi dwa kierunki nie po to, by potem „miec wieksze mozliwosci na rynku pracy”, tylko dla siebie, zeby wiedziec wiecej?
@dodek jeszcze jak jednoczesnie to już w ogole dla wiedzy wersja odpada. nie jestes w stanie uczyc sie na tyle przedmiotów
Skąd wiesz?
mam znajomych
Więc jak na razie jedynie wiesz, a raczej jedynie możesz powiedziec, że Twoi znajomi nie dają rady.
wiem jak to jest praktyce
Ale wciąż nie uzasadnia to tezy, że „nikt nie jest w stanie sobie poradzic na dwóch kierunkach naraz” (bo nie sądzę, żebyś miał na myśli konkretnie i wyłącznie mnie mówiąc, że nie jestem w stanie).
no moze nie wyrazilem sie jasno (to chyba te opary farby) – na pewno bedziesz wiedzial wiecej studiujac po kolei kazdy niz oba na raz
Właśnie ja to odebrałem zupełnie inaczej – jakoby niemożliwe byłoby utrzymanie się studiując dwia kierunki naraz, bo człowiek tyle nie zniesie. A teraz z Twoim wyjaśnieniem nie potrafię się ani zgodzic ani nie zgodzic, bo brak mi na ten temat wiedzy. Więc, mamy remis 🙂
eeeej gdzie ja w ogóle napisałem
? 😛 teraz sie obczaiłem
Służę:
„@dodek jeszcze jak jednoczesnie to już w ogole dla wiedzy wersja odpada. nie jestes w stanie uczyc sie na tyle przedmiotów”
Dla czego, mam wrażenie że tą notkę pisała osoba, którą czeka kampania wrześniowa lub inna podobna „przyjemność”? 😉
A już na poważnie, to uważam, że w 99%* przypadków jest tak jak piszesz. Jednak wierzę też, że są osoby z pasją, które wynoszą ze studiów wiedzę trudną do zdobycia w inny sposób.
Narzekanie na sens studiów jest trochę stratą czasu. Jeżeli nie trafiło się z wyborem, lepiej zrezygnować.
Z drugiej strony, trzeba być ślepcem, żeby nie widzieć presji społecznej (na ogół ze strony rodziny, ale znajomych też) na kończenie studiów. Oraz, że jest dużo osób które studiują a nie powinny, bądź studiują zły kierunek (nie tylko ze względu na brak predyspozycji, ale czasem też motywacji, inne zainteresowania). Ale nie wiem co ta obserwacja zmienia?
*http://www.dilbert.com/strips/comic/2008-05-08/
@viroos akurat wrzesień mi nie grozi. od tygodnia wakacje w pierwszym terminie. a co do reszty – no ja jestem taki ze raczej staram się nie patrzeć na to co robią inni, więc presja ma maly wpływ stąd pewnie taki a nie inny pogląd. po prostu takie brnięcie w coś, gdzie ślepcy prowadzą ślepców jest trochę bez celu. nigdy nie wiesz jak daleko i gdzie zajdziesz
w dzisiejszej „Polityce” świetny artykuł o studiach, studiowaniu i efektach bądź ich braku…
Bo studia to o tylek rozbic w naszej profesji. Strata czasu na calki, ot co!