Zazdrość. Chyba najgorsze doznanie emocjonalne jakie przychodzi człowiekowi doświadczać. Może nie ze względu na jego prostotę, ale na długotrwałość męki, jaka każdemu z nas funduje. Szczególnie, gdy igła zazdrości jest zazdrość o drugą osobę. A najgorsze jest, gdy ktoś ujawnia swą zazdrość i uważa, że przez to będzie w stanie sobie z nią poradzić. Nie znam nic bardziej ignoranckiego niż taki czyn.
Z zazdrością trzeba poradzić sobie samemu. Umieć z nią walczyć, tłumić i przede wszystkim nie wydalać na zewnątrz jak kał przy rozwolnieniu czy flegmę z nosa przy każdym kichnięciu. Wprowadza to nieprzewidziane i niepotrzebne napięcie.
Zaprzątanie sobie głowy niepotrzebnymi myślami o to, co robi ktoś w danym momencie, że żyje się dla niej, że chce się mieć kogoś na własność – to przejawy zazdrości z ostrym połączeniem ignorancji na otaczające nas sprawy życia codziennego. Ludzie nie tylko żyją dla kogoś. Mają swoje obowiązki, prawa i swobody, mają także swoje potrzeby, nie tylko związane z daną osobą, ale i samym sobą. Mają potrzeby towarzyskie, samorealizacji, czy wreszcie pragną trochę spokoju i ciszy. O piramidzie Maslowa nie trzeba przypominać. Każdy ją zna i wie, na czym polega.
Statystyki pokazują, że związki oparte na zaufaniu są szczęśliwsze i przede wszystkim trwalsze. Warto jednak pamiętać o słowach surrealisty Luisa Aragona, który mawiał, iż „Ci, którzy nie czują zazdrości nie czują nic”.
I to chyba dobry złoty środek…
♫ Hey – Zazdrość
Wniosek: Z umiarem
Cóż, pozostaje pozazdrościć tym, co bez zazdrości żyć potrafią. Zazdrość konstruktywna (taka, nie słowiańska) jest cenna, jako powód do pozytywnych działań.