W góry Anaga jechałem poczuciem niedosytu po wcześniejszych atrakcjach, które zaoferowała Teneryfa. Oczekiwałem od tego zakątka czegoś więcej… i tak też było. Góry okazały się ostoją ciszy i spokoju. Zielone, zupełnie inne niż pozostała Teneryfa. Trochę nieodkryte. Takie dzikie.
O wiele mniej tutaj masowej turystyki. W te rejony rzadziej zapuszcza się masowy turysta. Drogi też są nieco inne. Bardziej kręte, węższe. I z reguły takie, które gdzieś się kończą jakąś niespodzianką. A to intensywnością zieleni, domami wykutymi w skale, ścieżką w nieznane czy plażą ze 100 metrowym klifem. Cały dzień poświęcony na Anagę nie poszedł na marne. Chinamada, Toborno, Almaciga, Benijo, El Draguillo… Warto!