
Gwarancja minęła. Od 4 października jestem gotów porzucić wszystko co „fajne” i „odjechane” na rzecz rzeczy wygodnych i praktycznych, w radio gdzieś tam pomiędzy reklamami będę słyszał przeboje z młodości, zawody w „jak dużo mogę wypić” zmienią się w „jak mało”, celebrował słodką, relaksującą ciszę, którą będą od tej pory przerywać jęki i bóle pleców, a włosy dokonają samoistnej transplantacji.
Dziękuję za wszystkie życzenia… I torta. Choć tradycyjnie chciałbym przyznać, że czuję się wciąż jak 21-tek, który posiadł mądrość pokoleń i znam odpowiedzi na wszystkie życiowe pytania (bo wszystko zdążyłem już przerobić na własnym przykładzie). Przyszłość jest jednak taka, że prawdopodobnie będę wypatrywał czterdziestych urodzin by czuć, że wszystko jest łatwiejsze, a życie ułożone.