Do zaszufladkowania w strefie 0-0-3-0 szarej materii, poziom 128, sekcja „przemyślenia i cytaty„:
Sensem życia nie jest jazda samochodem służbowym, posiadanie licznych benefitów i pracowanie dla korporacji, banku czy innej instytucji, w której jesteś małym trybikiem w wielkiej machinie.
♫ Happysad – Bez znieczulenia
To, co opisujesz powyżej, można opisać jako „samorealizacja w pracy zawodowej i podejmowanie nowych wyznań”, a wtedy nabiera to nowych znaczeń i całkiem przekonującego sensu. Prawda jest [niekiedy] kwestią formy.
A jeśli ja lubię być trybikiem? Zwłaszcza takim, którego brak doprowadzi korpo do biodegradacji? Bycie szarą eminencją jest fajne i można osiągnąć spokój ducha bez codziennych walk o przetrwanie.
Aż chciało by się napisać: skoro już wiemy, czym sens życia nie jest, to co jest nim?
Albo z innej beczki, sensem życia może więc być jazda samochodem służbowym, posiadanie licznych benefitów i pracowanie dla korporacji, banku czy innej instytucji, w której jesteś ważnym trybikiem w wielkiej machinie.
@torrero to prawda. Zależy to od punktu widzenia. Ale ta perspektywa wydaje się mało interesująca.
@a_patch co innego być trybem w dużej machinie a co innego trybikiem, na którego miejsce jest 10 innych. W korpo nie ma ludzi niezastąpionych.
@Sigvatr taki sens życia to podobno jest „karierowiczostwo”. Na końcu pewnie umiera się z pytaniem na ustach „gdzie moje ostatnie 35 lat życia?”
@Sigvatr btw. myślę, że więcej rzeczy nie jest sensem życia niż nim jest. 🙂
I właśnie dlatego warto pisać, co nim jest, niż co nim nie jest. 😛
A co do:
Albo zwalniasz z korpo, masz sporo kasy i leżysz plackiem w jakimś raju podatkowym. Tak samo prawdopodobne jak ten wariant z ostatnimi 35 latami życia.