Tak, byłem w Katalonii, na Costa Brava, w Lloret de Mar. O samej miejscowości nie trzeba się za dużo rozpisywać – sporo wysokich hoteli, plaża, krystaliczna woda, 2 zamki, kościół, dom Lionela Messiego, modernistyczny cmentarz, muzea, świetne jedzenie i bracia Rosjanie szastający kasą na lewo i prawo.
Z racji, że Costa Brava odwiedziliśmy pod koniec września to tych ostatnich (jak i w ogóle turystów) nie było zbyt wielu. Na plaży luźno, woda rozgrzana, a pogoda całkiem dopisała. Stan opalenizny można ocenić na 5+.
Jeśli chodzi o samych Hiszpanów jednym słowem można określić to w trzech słowach: trabajo, sjesta i fiesta. Jako, że Katalonia to jeden z najbogatszych rejonów Hiszpanii spodziewałem się sporego przepychu i rozrzutności. Niestety (albo i stety) Hiszpanie mimo sporych zarobków (w porównaniu do polskich realiów) nie należą do zbytnio szczodrobliwych. Raczej nie żyją na pokaz, a wszelkie środki trzymają zapewne na czarną godzinę. Nie uświadczy się tam raczej luksusowych domów (choć tamtejsze są całkiem ładne, zadbane) i samochodów.
Co do stylu życia typowego Hiszpana udało mi się zaobserwować jedną ważną rzecz – wszech znane słowo „mańana” jest nieprawdą. To totalna bzdura. Nie zauważyłem żadnego lenistwa, a raczej wrodzoną towarzyskość i wieczną ochotę na uprzyjemniania sobie czasu. I to by było na tyle. Praca jest dla nich tak samo ważna jak odpoczynek. I tutaj trochę hipokryzji – w Barcelonie Katalończycy mawiają „trabajo como Polaco” (pracujący jak Polak – bez przerwy na sjestę).
Co Hiszpanie sądzą o Polakach? Cóż w porównaniu z Rosjanami jesteśmy bardziej lubiani, ale niestety pod względem turystycznym wolą tych pierwszych (rozrzutność, wydawanie pieniędzy na pokaz, chęć zaspokojenia każdej zachcianki). Wchodząc do sklepu często spotkać się można z określeniem „el Polaco”, które utożsamiane jest z typowymi cechami Polaków (a wszystko zaczęło się od porównywana Generała Francisco Franco do historii Polski po 1945 roku). Jest to określenie raczej negatywne, aczkolwiek zabawne. Podobno zdarzały się sytuacje, że Polak spytany o pochodzenie brany był za mieszkańca Barcelony.
Heh, ja też dopiero co wróciłem z Hiszpanii. Kąpaliśmy się piętro wyżej, w Tossa del Mar. Nie powiem, żeby to było jakieś powalające przeżycie. Piasek jest gruboziarnisty, woda słona jak cholera, nie da się nurkować bez płetw, bo wypycha. No, ale woda jest czysta, a słońca na pewno nie zabraknie. Szkoda, że ja się opalać nie mogę 😉
Co do maniany, to pamiętaj, że przebywałeś w rejonach turystycznych. Wystarczyło pojechać odrobinę w teren, i byś zobaczył. Wszystkie sklepy pozamykane, ludziska siedzą w domach przy klimatyzacji i z zimna sangrią, na ulicach tylko turyści 😉
Ale faktycznie, spodziewałem się, że wszyscy południowcy są leniwi, jednak się myliłem.
@A_patch z jakiego biura byłeś? A może samemu?
Co do Tossa to byłem, widziałem. Świetna miejscowość. Jak obrobię fotki to też wrzucę. Bardzo mi się tam podobało. Znaleźliśmy tam restauracje gdzie za 10E można było zjeść obiad z 2 dań + deser + wino / piwo.
@koval: Samemu 🙂 Nie ufam biurom, a po za tym wolę mieć kontrolę nad tym co zobaczę 😉 W sumię to lubię mieć kontrolę nad wszystkim… BUAHAHAHAHAHAH!
Da się, ale Hiszpania wcale nie jest taka tania jak zachwalają. W dużych miastach i kurortach ciężko znaleźć coś do jedzenia za mniej niż 20 euro za osobę. Ale w Toledo nażarliśmy się jak świnie tapasami popijając czterema cervezami za piątaka 😀 Dla porównania w Barcelonie na Plaza Santa Ana za dwie parówki i 6 plasterków sera + piwo i sangria = 25.
Tylko na Costa Brava bawiłeś?
w tym roku tak. To moja pierwsza przygoda z Hiszpanią (dokładnie to Lloret de Mar, Blanes, chwila w Santa Susana, Fenals, Tossa de Mar, Girona, Figueres, Barcelona).
Moja też, ale zaczęliśmy w Madrycie i okolice, potem Cordoba i Seville, potem Barcelona i okolice, Girona i okolice, Costa Brava z Cadaques na czele i Tarragona. Teraz bym zrobił inaczej: baza w małym pięknym miasteczku (jak Toledo, albo Segovia, albo Cadaques właśnie) i tylko jedno, albo dwudniowe wypady do dużych miast.
My początkowo chcieliśmy W+Z z objazdówką po toledo, madrycie i jeszcze czymś. Ale brakło miejsc. Może w przyszłym roku, aczkolwiek Toscania mnie kusi. ]
Byłem tam. Mnie w Hiszpanii brali za Brytyjczyka 😉
zdjęcia piękne i zachęcające… kiedyś się pewnie wybiorę i w te okolice, choć najbardziej zależy mi na Barcelonie;) ale parcia jeszcze nie mam – jeszcze wciąż mam na tapecie inny repertuar;)
Katalonia / Fenals i Ogrody Św. Klotyldy cz. 2
Fenals to przede wszystkim plaża i przepiękne Ogrody Św. Klotyldy (wejście 4 Euro). Całość znajduje się 30 minut piechotą od Lloret de Mar (wybrzeżem nieco dłużej). Same ogrody przypominają mi wyglądem te, które można odwiedzić w Po[…]
@Kasia znam ten repertuar. 😀
to dobrze:D przyznasz, że to całkiem niezły repertuar?;)
a propos – dziś Polsat rozpoczął nadawanie jakiegoś durnego serialu „Pamiętniki z wakacji” – rzecz dzieje się właśnie w Lloret de Mar:D
Viki, Krystna i Barcelona