Coś się stało, coś zagrzmiało, może dziecko oknem wyleciało?
A nie przepraszam, żadne wielkie wydarzenie. To tylko TVN i rzekome „wolne media„. A raczej kolejna próba. Próba udowodnienia (cytując znaną wszystkim dobrze reklamę), że „niemożliwe jest niczym„.
Samoczynnie zaczynam coraz bardziej w to wierzyć. Opcja prawicy bełta się z pozostałymi opcjami politycznymi. Bo w końcu TVN to jak chorągiewka. 6 miesięcy temu byli w stanie zjeść Kaczyńskiego na obiad, a teraz na deser podają Donalda… Tuska rzecz jasna.
I jak być tu konsekwentnym. Załatwiać „sprawy polskie” i prowadzić jednocześnie „żetelne” dziennikarstwo. Innymi słowy jak upiec 2 (dwa) ptaki na jednym ogniu, a następnie wypić piwo, które waży się w postaci papki milionom Polaków.
Tak przyznaję się – oglądam TVN. Lubię jak „bebłot” (mimo, że go nie oglądam) wyrzuca jakieś dźwięki. Ale tak na chłopski rozum – po słuchaniu tych głupot (przepraszam – informacji) sam już nie wiem, które opcje są dobre, a które złe. Śmiem twierdzić, że podawanie wiadomości w ten a nie inny sposób wypacza zdolność do racjonalnego myślenia politycznego. W przypadku wyrażania poglądów politycznych na podstawie uzyskanych „żetelnych” informacji człowiek nie jest się w stanie jasno określić czy jest po jednej, czy po drugiej stronie rzeczywistości. Informacje, które uzyskuję są za każdym razem mieszaniną lewicowo-centralno-prawicowej i PO-PiSowsko-eSeLDowskiej paplaniny nic nieznaczących pojedynczych myśli, które składają się na ogólnie kreowany klimat polityczny kraju.
Test – wyjedź z kraju. Wróć i włącz telewizor. Albo umrzesz ze śmiechu lub dostaniesz zawału. Tak czy inaczej – efekt ten sam.
Czytaj Fakt i Super Express, chociaż pośmiać się można często.