BIO
Jestem poszukiwaczem prawdy. Spaceruję tam i z powrotem i poszukuję prawdziwej prawdy. Kontempluję życie. Fotografuję. Podróżuje. Zadaję pytania. Robię to co lubię i jestem wolnym człowiekiem.
ARCHIWUM

Wszystkie prawdy, które wam tutaj wyłożę, są bezwstydnymi kłamstwami.

Turystyka powodziowa / Kalisz 2010

Powódź nie ominęła moje rodzinnego miasta. Z racji tego, że przed mym domem leży 15 10 ton piasku, a dzielnica po drugiej stronie Prosny zalana – postanowiłem dokonać swoistej turystyki powodziowej.

Powódz w Kaliszu 2010

Powódz w Kaliszu 2010

Powódz w Kaliszu 2010

W terenie widać dość sporo wody. Nigdy tyle nie widziałem w tym rejonie. Straż miejska pilnuje wałów przeciwpowodziowych. Policja patroluje. Energa rozstawiła wielkie agregaty prądotwórcze. Wyczuwalna agresja wśród niektórych mieszkańców na widok lustrzanki (próbuję rozgryźć jeszcze to zjawisko socjologiczne).

Powódz w Kaliszu 2010

Powódz w Kaliszu 2010

Powódz w Kaliszu 2010

Powódz w Kaliszu 2010

Powódz w Kaliszu 2010

13 komentarzy

  1. Może bali się, że wykorzystujesz sytuację i przygotowujesz się do tego, aby wynieść z ich domu co się da : o)

  2. @kornelia no co ty… ja?

  3. A Ty byś był spokojny, gdyby tonął Ci majątek, a jakiś cieć latał dookoła z aparacikiem?

  4. mówiąc cieć kogo masz na myśli? to nie ja budowałem dom rok temu w miejscu gdzie go być nie powinno, więc wszelkie pretensje i przejawy agresji powinny być kierowane albo do swoj osoby albo do odpowiednich władz. Każde pozwolenie na budowę w tych rejonach wiąże się z odpowiednią ceną, za cenę należy rozumieć przeznaczenie pewnej kwoty pewnej osobie / osobom w pewnym urzędzie za wydanie pewnego papierka / zmianę pewnego planu. Wszystko ma swoją cenę… po drugie: od kiedy nie można fotografować ulic?

  5. Mam na myśli Ciebie. OK, ja się zgadzam z tym wszystkim, co piszesz, jednak nie zgrywaj debila, że niby nie wiesz, skąd się to bierze. Każdego może szlag trafić, a w takich sytuacjach to pewnie niewiele potrzeba, żeby przebrać miarkę.
    Tak – można fotografować ulicę. Można też patrzeć na strażaków umacniających wały. Tylko po co ludzi denerwować?

  6. no chociażby po to by to udokumentować, bądź przekazać informację dalej… na Kozanowie we Wrocku wiara zarzuciła telewizji brak jakichkolwiek informacji nt. ich osiedla, ale jak dziennikarze chcieli z kimś porozmawiać byli wyzywani od k. i p.

  7. Na wszystko jest odpowiedni czas, i tego typu rozmowy chyba nie są na miejscu w takiej chwili.

  8. ludzie płacą najwyższą cene za brak pokory dla praw przyrody

  9. Panie Kowal ośmielam się twierdzić że jakby to Pana zalało to teżby Pan niechciał być fotografowany. Gdyby przyszedł Pan pomóc i usupałby z nami kilka worków to co innego. Proszę usunąc zdjęcia z domami bo sobie nie życzę aby mój dom był na Pana blogu w dodatku z komentarzem, że jestem łapówkarzem. W tej chwili kieruję sprawę na policję. A jeśli zdjęcia i komentarz nie znikną w dniu dzisiejszym to wystąpię z powództwem cywilnym o odszkodzowanie za naruszenie dóbr osobistych i zniesławienie.

  10. A i proszę się nie dziwić agrsji w takiej sytuacji

  11. Zakaz fotografowania dotyczy tylko obiektów o charakterze militarnym i strategicznym, ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa. Dlatego nie można robić zdjęć lotnisk, elektrociepłowni czy elektrowni.

    W pozostałych przypadkach takie zakazy są nieuzasadnione. Budynek to element miejskiego krajobrazu. Właściciel nie ma prawa domagać się ochrony jego wizerunku. To dobro osobiste, które służy tylko ludziom, a nie budynkom.

    To pierwsza kwestia.

    Jeżeli chodzi o fotografie domostw z poziomu ulicy [która jest miejscem publicznym] można wykonywać fotografie. Dom nadal jest elementem krajobrazu. Nie istnieje on w kadrze w celu jego późniejszego skopiowania.

    To druga kwestia.

    Dobra osobiste nie zostały naruszone ze względu nieupublicznienia adresu, wizerunku i danych osobowych osób tam zamieszkałych. Nie naruszyłem w żaden sposób miru domowego. Nie przekroczyłem granicy działki, którą wyznacza ogrodzenie. W przypadku wejścia na prywatną posesję – musiałbym uzyskać zgodę właściciela.

    To kwestia trzecia.

    Często również spotykam się z sytuacją, iż agresja związana z taką sytuacją jest wywoływana przez osoby nie będące właścicielami budynków np. fotografuje budynek, wyskakuje gość i krzyczy. Potem okazuje się, iż jest to najemca. Ludzie nie rozumieją, nie chcą pogodzić się z faktem, iż z poziomu ulicy można fotografować budynki, za wyjątkiem budynków o przeznaczeniu militarnym. Oznacza to, że prawo posiadania mienia nie równoważne jest z prawem do dysponowania obrazem. Domy widoczne są z miejsca publicznego, to stanowią nierozłączną z nim całość. Przypuszczam, że pewne takie sytuacje wynikają z nadmiernej demokratyzacji społeczeństwa, co ma się nijak do obowiązującego stosunku prawnego.

    To kwestia czwarta.

    Zdjęcia nie mają charakteru komercyjnego, a więc nie czerpie z nich żadnych pożytków.

    Kwestia piąta

  12. Z tą agresją to przesadziłeś. Ja jestem z Rajskowa i jedną z najbardziej denerwujących sytuacji było to, że ludzie chodzili po wałach. A tego policjanta którego uwieczniłeś postawiono dopiero po kilku telefonach moich sąsiadów i mojej przypadkowej rozmowie z prezydentem.

  13. @sztandi wiem widziałem jak przyjechali. 10 min później już złapał parkę która jechała po wale na rowerze. Mandacik pewnie był.

Skomentuj.