BIO
Jestem poszukiwaczem prawdy. Spaceruję tam i z powrotem i poszukuję prawdziwej prawdy. Kontempluję życie. Fotografuję. Podróżuje. Zadaję pytania. Robię to co lubię i jestem wolnym człowiekiem.
ARCHIWUM

Wszystkie prawdy, które wam tutaj wyłożę, są bezwstydnymi kłamstwami.

Prawie zostałem prostytutką

Tak dokładnie. Dobrze przeczytałeś drogi internetowy kolego, droga internetowa koleżanko. Uffff, o mało co…

Zacznę od definicji prostytutki:

Osoba sprzedająca siebie za pieniądze.

Lub wg nonsensopedii:

Prostytutka (dziwka, kurwa, kurtyzana, kobieta lekkich obyczajów, pani gościnna w kroczu, jagodzianka, grzybiarka ) – najstarszy zawód świata, z którym wiąże się przysłowie „żadna praca nie hańbi”. Kobiety takie są bardzo cenione przez obywateli. Same o sobie lubią mówić jako „kobiety wyzwolone”, tudzież „kobiety zaradne”.

Dodatkowo wikipedia wspomina o tym, że prostytucja może być w wykonaniu także i męskim.

Idąc dalej:

Art. 204. § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nakłania inną osobę do uprawiania prostytucji lub jej to ułatwia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Oczywiście w moim przypadku nie chodzi o świadczenie usług seksualnych, co nie znaczy że nie można nazwać innego aseksualnego czynu takim hasłem. Uchylając rąbka tajemnicy wspomnę o prostytucji internetowej, której objawem jest sprzedaż własnej tożsamości na rzecz innych użytkowników Internetu.

Jak można świadczyć usługi prostytucji internetowej?

Jest kilka sposobów, do najważniejszych zaliczyłbym:

  1. Informowanie wszystkich o wszystkim co się robi (byłem tutaj, zadzwoniłem tam, bo X chciał ale ja nie mogłem bo powiedziałem Z że przyjdę tamtędy i załatwię to) – mało szkodliwa forma prostytucji internetowej, często niezamierzona.
  2. Celowe wykorzystywanie swojego autorytetu wśród internautów (poczytny blog) do sprzedaży usług/produktów lub promowania ich w celu uzyskania korzyści majątkowych

Niestety miałem i czuje że mam kontakt z tą 2 formą internetowej prostytucji. Aktualnie w polskim regionie Internetu funkcjonują dość sprawnie takie serwisy jak Blogvertising.pl, oferujące nowoczesną formę reklamy na blogach osób zarejestrowanych w tym serwisie (trendsetting, marketing wirusowy). Reklama polega na pisaniu artykułów na z góry narzucony temat i umieszczenie ich na swoim blogu w zamian za otrzymane wynagrodzenie. Mam pewne wątpliwości co do tego typu działalności, również pod względem etycznym i moralnym.

Witaj,
Miło jest nam poinformować, iż nasz klient wybrał Twojego bloga do swojej zamkniętej kampanii reklamowej. Chodzi o napisanie tekstu komercyjnego promującego serwis HotelCalculator.com/pl.

XXXXXXXXX.

Taki o to mail otrzymałem na dniach. Zaoferowano mi możliwość w uczestniczeniu w kampanii promocyjnej jakiegoś tam serwisu. Nawet nie sprawdziłem jakie wynagrodzenie wchodzi w grę. Dokonałem heroicznego czynu – odmówiłem. Pomyślałem wtedy o tych tysiącach (jak nie milionach) internautów którzy mnie czytają, o moim nieskazitelnym wizerunku, o moim…

A tak na serio to nie chcę uczestniczyć w procederze namawiania kogokolwiek do czegoś z czym sam się nie identyfikuję. To wbrew samemu sobie, własnym poglądom, przekonaniom i wyznawanym zasadom. Aczkolwiek nie ukrywam, że wszystko ma swoją cenę… wysoką cenę.

Jakie konsekwencje? Kiedyś Microsoft przy współpracy z Acerem i agencją marketingu szeptanego Edelman, wysłał do wybranych blogerów laptopy Acer Ferrari (wtedy około 4000$) z zainstalowanym systemem Windows Vista. Po testach użytkownicy kampanii promocyjnej nie musieli ich zwracać. Nie zawsze jednak testowanie produktów się udaje. blogosfera uznała to za próbę przekupstwa ze strony Microsoftu i głośno skrytykowała taki proceder.

W tego rodzaju kampaniach internetowych istnieje wąska granica błędu. Należy sprawnie wyczuć co można a czego nie. W obu przypadkach przekroczono tą granicę. W moim – przysłano maila, w którym zasugerowano mojej osobie, iż „zostałem wybrańcem” a tak się wcale nie czułem gdyż aby móc promować produkt musiałem napisać o nim artykuł. To nie jest nagroda! To zwykła praca.

W drugim przypadku było podobnie – przesłano wartościowe produkty wybranym osobom, by te rewanżując się napisały pochlebny artykuł. Wysoka wartość przesłanego laptopa tworzy w umyśle następujący schemat myślenia: "drogi laptop w prezencie + blog = muszę coś napisać bo inaczej uznają to za kradzież". W przypadku produktów o niskiej wartości jak np. długopis z logo firmy (tak jak robi to Sparrow z jogger.pl) nie tworzy w umyśle obdarowanego takiego schematu.

Jaki złoty środek? Miarą sukcesu w tym wypadku byłaby chęć do aktywizacji użytkowników blogosfery by ci samoistnie wyrazili swoje opinie na temat danego produktu czy usługi. Zachęcać można w różnoraki sposób – począwszy od małowartościowych gadżetów i próbek, po zniżki, czy wspólne projekty. Ważne by nie zmuszać do tego nikogo, nawet jeśli danej osobie został wręczony upominek. Taka jest właśnie idea marketingu wirusowego – dostarczasz impuls a reszta dzieje się sama.

30 komentarzy

  1. „Informowanie wszystkich o wszystkim co się robi (byłem tutaj, zadzwoniłem tam, bo X chciał ale ja nie mogłem bo powiedziałem Z że przyjdę tamtędy i załatwię to) – mało szkodliwa forma prostytucji internetowej, często niezamierzona.”
    Prostytucji? WTF? Chyba raczej ekscybicjonizmu?

    „Taki o to mail otrzymałem na dniach. Zaoferowano mi możliwość w uczestniczeniu w kampanii promocyjnej jakiegoś tam serwisu. Nawet nie sprawdziłem jakie wynagrodzenie wchodzi w grę. Dokonałem heroicznego czynu – odmówiłem. Pomyślałem wtedy o tych tysiącach (jak nie milionach) internautów którzy mnie czytają, o moim nieskazitelnym wizerunku, o moim…”
    Przesadzasz:

    Z tekstu na blogvertising.pl
    bq. Zapewniamy blogerom swobodę wyrażania swojej opinii i wymagamy by opatrzył go znaczkiem informującym, że jest to artykuł komercyjny. Dla blogera teksty to łatwy sposób zarabiania na swoim blogu.

    Fani by zrozumieli ;). To nie różni się dużo od adsense tak naprawdę, a przy okazji możesz zjechać serwis między wierszami (albo kropkami). Jednak czyn zacny i pogratulować braku parcia na hajs!

  2. @wh1t3en wtedy zapewne by ci nie zapłacili. w końcu skrypt kampanii mieli inny

  3. Mój ty nieprzekupny :*
    Dziwna sprawa z tym schematem. Chyba, że ja inny jestem, bo nie czułbym żadnej potrzeby rewanżu. Może po prostu nie dostałem jeszcze odpowiednio drogiego „prezentu” 😉

  4. Ja też na czysto sponsorowane artykuły się nie zgadzam. Mogę co najwyżej umieścić „wpis gościnny”, o ile tekst umieszczany będzie podpisany imieniem i nazwiskiem kogoś, a przy okazji będzie merytorycznie poprawny. Natomiast zaczynają mi się podobać inne formy reklamy – np. poprzez organizację konkursów dla czytelników blogaska. W ten sposób czytelnicy mogą coś zyskać, a i firma może się zareklamować. Podobnie podejdę do reklamy Della w formie graficznej (gif/jpg w wydzielonym miejscu), o ile faktycznie dadzą mi te 400 PLN za miesiąc trzymania obrazka na blogasku ;>

    Ujmę to tak – gdybym był czytelnikiem danego blogaska i wiedział, że czytam artykuł sponsorowany, nie czułbym się z tym najlepiej. I z tego też względu oszczędzam to osobom do mnie zaglądającym 😛

  5. @zal dell ma taką akcję ze placi blogerom?

  6. @Koval: Odezwali się poprzez jakąś sieć reklamową. Coś w stylu „nasz klient, firma Dell, chciałby…”.

  7. no to nieźle, oby nie przekombinowali chcąc tylko rozpuścić taką plotkę by się o marce dell mówiło i nic poza tym.

  8. ale jeżeli (czysto hipotetycznie) dostałbyś takiego laptopa z zaznaczeniem iż masz opisać jego testowanie, bez żadnych delikatnych zaznaczeń że musi to być pochlebna recenzja?

  9. @Koval: Dlatego nic jeszcze u siebie od momentu otrzymania propozycji (początek stycznia, kampania zaplanowana na koniec lutego) nie napisałem. Nadal nie chce mi się wierzyć, że ktoś jest w stanie dać 400 PLN za miesiąc reklamy na blogasku, który ma zaledwie 15k odwiedzin miesięcznie.

  10. …co do sposobów prostytuowania się w sieci wymienionych przez autora notki
    …zachowania wymienione jako punkt pierwszy to raczej swoisty ekshibicjonizm – generowany prawdopodobnie niedojrzałością lub głupotą; to drugie niewątpliwie jest prostytucją, aczkolwiek współcześnie uznawaną za cnotę raczej już (odkąd tzw. „trzepanie kasy” w sieci stało się faktem dokonanym)

    …mądra notka

  11. @Koval: ale blogvertising płaci za wpisy a nie za* pozytywne* wpisy. Jeśli produkt Ci się nie podoba możesz to napisać i i tak Ci zapłacą. Oczywiście do niczego Cię nie namawiam, piszę z własnego doświadczenia.

    @Zal: Zdziwiłbyś się w co ludzie odpowiedzialni za kampanie uwierzyli… Dwa badania na krzyż dotyczące skuteczności marketingu szeptanego i zaufania do bloggerów i już ceny za reklamę poszybowały znacząco do góry.

  12. @kosa: Ja niestety w ogóle nie mam punktu odniesienia, co do wynagrodzeń za umieszczenie takiej reklamy. Porównałem sobie jedynie to, co zarobiłem, jako praktykant, a to, co oferują za reklamę. I mocno się zdziwiłem ;p Dlatego też jestem taki ostrożny z „hurraoptymizmem”.

  13. Też się zdziwiłem jak się dowiedziałem jakie są ceny reklam i z czego wynikają. Jak chcesz to odezwij się na prv to powiem Ci jak to u mnie wygląda bo mam podobną ilość odwiedzin.

  14. buzzmarketing niewątpliwie działa, a jest na tyle fajny że jego koszt dotarcia jest bardzo niski do poszczegolnego potencjalnego klienta

  15. Niezbyt wierzę w skuteczność tych kampanii. Większość z nich to typowe wpisy pod SEO za 15-25 zł – tu mnie nie przekonasz, że to nie jest przesadzona kwota za link.
    A kilkaset złotych miesięcznie wydanych na reklamę porównywarki hoteli na blogu związanym z Internetem, programowaniem i osobistymi opiniami autora? Zwłaszcza, że to nie jest taki typowy buzz, bo wpisy są jednoznacznie oznaczone jako sponsorowane.

  16. @kosa akurat nie miałem na mysli blogadvertis.. (tego serwisu) ogólnie rzecz biorąc całą idee. ten serwis to typowy marketingowy produkt.

  17. A, to w takim razie co samego buzz-marketingu się zgadzam (na tyle na ile się orientuję w temacie). Ale buzz na blogach jest moim zdaniem przereklamowany i nie zdziwiłbym się, jakby się skończył kolejną bańką;).

  18. należaloby sie zastanowić czy każdy zleceniodawca chce osiągnąć za każdym razem to samo. jeżeli rzeczywiście jest to dobry porodukt, przełomowy o ktorym warto informować to ma szanse być skuteczny – umieszczasz na kilku poczytnych blogach info, do tego notki prasowe a potem inni powinni iść twoim tropem – ale to musi być np. coś przełomowego a nie kolejna strona o kocie

  19. „kilku poczytnych blogach”. Chyba daleko się posuwasz w kwestii poczytności;). Ja bym bardziej w strony tematyczne uderzał niż losowe blogi.

  20. @kosa no mniej wiecej to miałem na mysli np. promujesz fajny przelomowy nowoczesny produkt to fajny do tego celu bylby blog engadget

  21. A spece z blogvertsingu uważają, że do reklamowania średniofajnej i niezbyt przełomowej porównywarki hoteli fajny byłby mój niszowy blog…
    Chyba siądę i napiszę całą notkę o tym. Na razie jednak wracam do pracy.

  22. btw. i tak najlepszy jest hotelclub.pl

  23. co do schematu tak samo jest jak ktoś Ci wręcza prezent. Psychologowie stwierdzają że u ludzi rodzi się potrzeba rewanżu – automatycznie. Im droższy podarek, tym więcej wymagają by dać od siebie w zamian. I wiele „zasad życia” apeluje by nie rodzić w sobie poczucia „zobowiązania odwzajemniania” na siłę. Jeśli komuś ze chcę to dam prezent, acz podziękować za ten napewno mi wypada.

  24. Blogowa bańka

    Koval napisał dzisiaj o tym, jak udało mu się uniknąć losu prostytutki. Osobiście nie mam aż takich skrupułów i jeśli ktoś jest gotów zapłacić mogę się sprzedać;). Oczywiście jako pióro/ klawiatura kupującego. Przyjrzyjmy się ki[…]

  25. Też odmówiłem kilku reklamodawcą (a raczej internetowym agencjom reklamowym a.k.a blogowym oblatywaczom), ale czy to od razu aż taki powód do dumy?

  26. 15-25 zł za wpis? Chyba komuś się zero nie dopisało… Albo i dwa zera. A co do reklam, czy nawet wpisów sponsorowanych, to nie miałbym nic przeciwko pod trzema warunkami:
    1. Nie z blogvertising.pl.
    2. Towar na test i pełna swoboda recenzji.
    3. Sensowne pieniądze/warunki.
    TBH, trochę recenzji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych i tak się u mnie pojawi(ło). Darmowych.

  27. Więc po co się zapisałeś do bv? 🙂

  28. Najbardziej irytujący błąd użyteczności na blogvertising.pl

    Poszedłszy za opiniami komentujących wpis Marcina na temat reklam na blogach, zdecydowałem się dać serwisowi blogvertising.pl drugą szansę.

    Gdyby wszystko poszło jak należy, właśnie wklejałbym ich kod reklam (prawdopodobnie zamiast AdSe[…]

  29. Zmieniło się coś oprócz usunięcia nazwiska z cytowanego maila? 😛

  30. @zal nie. dostalem maila od tego Pana że nie zezwolił na publikacje swoich danych. nie chce robić komuś problemów. Ale dobrze że mają monitoring internetu i są obok wydarzeń.

Skomentuj.