BIO
Jestem poszukiwaczem prawdy. Spaceruję tam i z powrotem i poszukuję prawdziwej prawdy. Kontempluję życie. Fotografuję. Podróżuje. Zadaję pytania. Robię to co lubię i jestem wolnym człowiekiem.
ARCHIWUM

Wszystkie prawdy, które wam tutaj wyłożę, są bezwstydnymi kłamstwami.

Ateobusy

We Włoszech (Liguria), Wielkiej Brytanii (Londyn), USA (Waszyngton) i Hiszpanii (Barcelona) jeżdżą autobusy ateistyczne tzn posiadające napis:

Zła wiadomość jest taka, że Bóg nie istnieje, a dobra – że go nie potrzebujesz

ateobus

Idea świetna. Tekst jeszcze lepszy…

54 komentarze

  1. Dostałem mailing dzisiaj z apostazja.info. Robią zrzutkę na wykonanie takiej reklamy w Polsce 😉

  2. no to będzie trzeba się dorzucić 😀

  3. Paweł Ciupak

    Akurat zła wiadomość, że będziecie się smażyć w piekle, a dobra, że i tak nikt was nie potrzebuje :).

  4. Pierwszy raz dam na coś kasę, jeśli ta akcja ma szanse u nas wypalić. Słowo honoru.

  5. Dobre!

    Tak oto ateizm stał się nową religią. Ateiści wierzą, że Bóga nie ma i prowadzą działalność misyjną.

    Pyszne!

  6. Wiesz, Klisu… na podobnej zasadzie rozwodnicy udowadniają wszem i wobec, że monogamia to patologia. Zawiść przemieszana pół na pół z próbami racjonalizacji własnej pustki. Gdybym ja był ateistą, nie chciałoby mi się kiwnąć palcem w bucie, żeby kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać z dobrego serca czy bezinteresownej „dobroci”.

  7. torero – zamień sobie wyraz „ateista” na „nihilista” i wtedy będziesz miał troszkę racji. Bo z tą monogamią to już kompletnie zmaściłeś.

  8. Paweł Ciupak

    Ale każdy ateista to nihilista, i to łatwo można udowodnić. Ale Bóg wam wybaczy wasze ateistyczne błędy, nie martwcie się :).

  9. Akcja fajna z marketingowo-artowego punktu widzenia, ale tak naprawdę to nic nie zmieni. W Polsce ja bym osobiście uważał, bo skończy się tak, że ktoś popełni samobójstwo, jego katolicka babka powie, że to przez tą reklamę i zabawa się skończy, obciążeniem organizacji z powodu odszkodowania.
    Poza tym, mi sprawia dziką przyjemność patrzenie na ludzi wierzących w jakiegoś tam boga, czemu chcecie to zepsuć ;(.
    Do tego wiedza, nigdy nie była dobra, ludzie przez nią nie byli szczęśliwsi, a komplikowała dużo rzeczy, myślę że bezpieczniej żeby jak najmniej osób zdało sobie sprawę z tego, że bóg to długoterminowy żart.

  10. Koval, usuń jeden komć, bo dziwną rzecz zrobiła mi pani Opera.

  11. Paweł Ciupak

    Całe szczęście, że z tego, że ateizm to długoterminowy żart, zdaje sobie sprawę jak najwięcej osób – ciekawe, kiedy ateiści przestaną wierzyć np. w to, że w kosmosie są czarne dziury, gdyż nie można udowodnić ich istnienia :).

  12. To akurat zły przykład 😉 Czarne dziury w LHC mają powstać i tam udowodnimy czy są czy nie…

  13. Paweł Ciupak

    Właśnie w tym problem, że prawdopodobieństwo powstania czegoś, co by przypominało jakiś obiekt zgodny z hipotezą o czarnych dziurach w LHC jest bardzo, i to bardzo minimalne, a LHC ma udowodnić całkowicie co innego – istnienie bozonu Higgsa. Ale i tak w każdym razie – dowód oparty na braku dowodów to bardzo kiepski dowód. Słowem – nikt nie ma prawa głoszenia teoryj, że Bóg na pewno istnieje bądź nie istnieje, gdyż po prostu kwestia jego istnienia wykracza poza granice ludzkiej percepcji. I dlatego też napis na autobusie uważam za durny.

  14. Ciupak, hiperfail, ponieważ można udowodnić i zostało to już dokonane nie raz i nie dwa razy. Patrz również

  15. Paweł Ciupak: Żeby zdecydować, czy coś istnieje, czy nie, to najpierw trzeba to jakoś zdefiniować. Bóg jest zdefiniowany przez religie. Każda religia opisuje go inaczej, a nawet same w sobie są sprzeczne. Stąd mój wniosek -> Bóg, jako ta istota opisywana przez religie, nie może istnieć. Więc o czym tu gadać?
    Przy pomocy jakiś filozoficznych rozważań można „udowodnić” może, że „coś” istnieje, którego to „czegoś” nauka nie jest w stanie zbadać… ale co to ma do nadprzyrodzonej istoty, co stworzyła człowieka, wysłuchuje modłów i karze za grzechy?

  16. Przecież każdy wie, że są tylko jedyne prawdy i pojęcia Pawła. Tylko on je „zna” i potrafi je udowodnić, a jeśli trzeba, przypisać jedno do drugiego na podstawie swojej „argumentacji”. Z Bożą pomocą wszystko mu się uda.

  17. nie nazwał bym tego udowadnianiem czegokolwiek. raczej zbliżył by to do manifestacji swojego poglądu lub czegoś na zasadzie tekstu „nie potrzebujesz magistra by wkręcić energooszczędną żarówkę” lub tekstu z nagłówka mojej strony o bezwstydnych kłamstwach.

  18. Paweł Ciupak

    @Jajcuś: U, to musiałbyś i odrzucić wiele faktów naukowych, gdyż co do wielu z nich są sprzeczne, lub nawet sprzeczne same w sobie wyjaśniające je teorie (i też inaczej je definiujące).

    A Sławka nie będę karmić, o.

  19. A dlaczego rejestracja i numer linii są zamazane?

  20. Paweł Ciupak

    „A dlaczego rejestracja”

    Żeby nikt nie ukradł ;).

    „i numer linii są zamazane?”

    Żeby nikt nie zorientował się, że obrazek został stworzony w Photoshopie i taki autobus nie istnieje ;P.

  21. Ale każdy ateista to nihilista, i to łatwo można udowodnić

    Kolejny który wie lepiej…
    Ateizm nie musi łączyć się z nihilizmem i najczęściej się nie łączy.
    Jeśli uważasz że możesz swoją wersję udowodnić, to dawaj śmiało 🙂

    Co do faktów naukowych – nie mogą być one ze sobą sprzeczne z prostej przyczyny. Jakiej? Zapoznaj się z definicją słowa ‘fakt’ to może zorientujesz się o co chodzi.

  22. Paweł Ciupak

    Mówiłem, że teorie są sprzeczne, nie fakty. Czytaj waść uważniej.

  23. Teorie zawsze będą sprzeczne (przynajmniej ich część). Taka przykładowo teoria kreacjonistyczna młodej ziemi i teoria ewolucji. Jedna przeczy drugiej (pomijając to, że pierwsza przeczy także faktom).

  24. Kto organizuje to w Polsce?
    Chętnie bym pomógł

  25. @jacek apostazja podobno http://forum.apostazja.pl/viewtopic.php?t=339 ale to raczej chęci i zbieranie pieniędzy

  26. Koval: Akurat wersja z apostazją mi się nie podoba, przynajmniej ta pierwsza wersja z podlinkowanego wątku, bo całości mi się czytać nie chce. Apostazja to już coś dla świadomych ateistów, a na razie to trzeba sam ateizm pokazać/spopularyzować. Ja poczekam może aż Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów się za to weźmie — trochę poważniejsza i „mniej bojowa” organizacja.

  27. @jajcuś albo jakaś firma ktora stwierdzi ze reklamując swój produkt w idei ateizmu zarobi 😀

  28. Paweł Ciupak

    @Jajcuś: No dobra, to kiedy organizujecie ateistyczną krucjatę przeciw wiernym? ;>

  29. Paweł Ciupak: Krucjatę? Hmmm… nie zamierzamy nikogo zabijać, nie zamierzamy nikogo zmuszać do wyrzeczenia się wiary… nie chcemy żadnych sankcji czy utrudnień w życiu społecznym dla wierzących… chcemy tylko pokazać, że jest inna opcja i że ateiści są wśród nas. Gdzie tu widzisz krucjatę?!

  30. Tak gwoli ścisłości, to autobusy w Londynie nie są ateistyczne, a raczej agnostyczne (większości ludzi to nie robi żadnej różnicy 🙂

    Oryginalne brytyjskie hasło to bardziej „Bóg prawdopodobnie nie istnieje, więc przestań się zamartwiać i ciesz się życiem”. Moim zdaniem dużo subtelniejsze i milsze niż ta włoska kalka (i chętnie bym je zobaczył na polskich autobusach czy tramwajach, choćby żeby mohery podrażnić 🙂

  31. O, to brytyjskie mi się podoba! Zawsze uważałem, że porządny Brytol to powinien mieć klasę i to brytyjskie hasło właśnie ją posiada. Włoskie odpada – żaden debil mi nie będzie mówił czy potrzebuję Boga czy nie. Moja to jest sprawa.

    @Paweł: Photoshop? Toż to chyba Paint nawet jest i to niezbyt wprawnie użyty 😉

    Swoją drogą to ludzie są okropnie prości. Po co to? Przecież to tylko zaostrza napięcia w społeczeństwie. Zamanifestować coś? Chyba własną głupotę – nie z powodu niewiary, ale dlatego, że takie reklamy są robione na złość katolom. Czemu to sprzyja?

    @Jajcuś, wymiera nam pokolenie okresu międzywojennego, przyzwyczajone do jednej słusznej wiary. To samo będzie nadchodzić i nie trzeba z tym nic robić, więc możesz być spokojny. U mnie w LO to na religię więcej osób nie chodziło niż chodziło. Ludzie są coraz bardziej otwarci na nowe (no, nie takie znowu nowe) idee, nikomu nie trzeba uświadamiać innych opcji. Zresztą, opcja to jest złe słowo, bo to by oznaczało coś w rodzaju wyboru OFE. A wiary się nie wybiera tylko się ją posiada.

    Zresztą, ja nie lubię jak się ktoś z czymkolwiek zanadto manifestuje. Czy to ateiści, czy katolicy, czy homo, czy hetero, itd., itd… Nie lubię i już; cenie sobie swój święty spokój, swoją prywatność i swoje poczucie dobrego smaku, które takie manifestowanie się narusza.

  32. Z moich własnych prywatnych obserwacji wynika, że są 2 typy ateistów i przykłady obu typów chodzą ze mną aktualnie do klasy. Jest jedna dziewczyna, która od samego początku nie ukrywała, że jest niewierząca, od początku nie chodziła na religię, ale też oprócz tego ani trochę się od nas nie różniła, nie podkreślała tego na każdym kroku, a my nie mieliśmy z jej ateizmem najmniejszego problemu. Co więcej, rok w rok przychodzi na wigilijkę klasową – nie łamie się z nami opłatkiem, ale życzenia przecież zawsze można sobie złożyć, „zintegrować się” ;). Natomiast jest gość z gatunku tych wojujących ateistów, który na każdym kroku stara się na siłę udowodnić jaki to on jest inny i lepszy, w kwestii religii (i w sumie nie tylko) traktuje nas jak zwykłych debili. Niestety ateusz bez jajec dopiero od trzeciej klasy nie chodzi na religię, widać zabrakło odwagi, żeby się postawić rodzicom 😉 A kiedy jeszcze chodził odstawiał niesamowite szopki. Do Dawkinsa oczywiście wręcz się modli. Po gościu autentycznie widać, że leczy swoje kompleksy, bo w pierwszej klasie był taką szarą, cipowatą myszką. Zawsze mi się wydawało, że okres ślepego buntu przechodzi się w gimnazjum, ale jak widać życie potrafi zaskoczyć 😉

    Imho tacy ludzie nie różnią się w swoim fanatyzmie od osławionych „moherów” 😉

  33. @nika ale ani jedno ani drugie nie jest złe. drugi przypadek jest fajniejsyz, bardziej dynamiczny, a dowkins to wiesz – ma fajną retorykę i to się może podobać. ja swój bunt przeżywam od 1 LO i jest on coraz bardziej intensywny z czasem, szczególnie że w po 7 latach mam coraz bardziej ludzi w dupie i to co myślą na jakiś temat…taka moja ignoranacja więc rozumiem po części drugi przypadek. po mnie widać że jest to swojego czasu sposób na życie. ale wyciszy się spokojnie. mnie osobiście już śmieszy udowadnianie czegokolwiek komuś więc po prostu tego nie robie. wystarczy oznajmić i jest git

  34. Kurcze rozpisałam się i nie dodał mi się komentarz.

    Koval ja rozumiem, że każdy był kiedyś gówniarzem i wydawało mu się, że jest najmądrzejszą osobą na świecie, ale są jakieś granice. Gość autentycznie we wszystkim musi się odcinać i udowadniać sobie i innym, że jest kimś wyjątkowym, lepszym, a cała reszta to tępe bydło. Typowy przykład leczenia kompleksów. Przykładowo – nauczył się całkować i od tego momentu na każdym kroku musi to podkreślać, jestem na mat-inf-angu, 7 matematyk w tygodniu i praktycznie nie ma lekcji, żeby gość się nie musiał wtrącić, że przecież takie robienie zadania jest bez sensu bo to można dużo prościej innymi metodami i tu następuje takie „ahaaaa… ale przecież oni nie potrafią!”. Poza tym gość sztucznie stara się być anti-social, momentami w bardzo chamski sposób. Przykład – nie wiem czy słyszałeś o takiej akcji jak Szlachetna Paczka, ktoś tu pisał chyba kiedyś na ten temat na Joggu. W każdym bądź razie w mojej szkole jest tradycja, że każda klasa robi co roku paczkę dla jednej wybranej rodziny. Ustaliliśmy umowną kwotę składki, ale było powiedziane, że nie ma musu, każdy daje ile chce/może. Dostaliśmy opis rodziny – chora, samotna matka z trójką dzieci, dla których największym marzeniem na święta był dżem truskawkowy… Gość nie chciał się złożyć – spoko, nikt tu nikogo nie zmusza. Ale komentarz, że nie będzie pomagał „starej kurwie i jej jebanym bachorom” można sobie było zachować dla siebie – oczywiście nie obyło się bez wyrazu triumfu i wyższości na twarzy. Dla mnie to jest zwykłe buractwo.

  35. nika: no są takie typy, ale ateizm ma tu niewiele do rzeczy. Równie dobrze mógłby być „lepszy”, bo bardziej religijny i rozumie prawdziwy przekaz Biblii, albo dlatego, że jako jedyny zrozumiał jaki to spisek rządzi światem… właściwie to ta sama kategoria co ci, co „są lepsi”, bo mają markowy dres i biją się tak dobrze, że każdemu mogą spuścić wp…dol.

  36. Jajcuś: W drugim komentarzu chodziło mi głównie o przybliżenie przypadku, taki mały OT 😉 Nie mniej jednak, choćby po powyższych komentarzach widać, że „poczucie wyższości” jest popularną postawą u tej niewierzącej części. Choćby stwierdzenie, że Bóg to „długoterminowy żart” w moim odbiorze sugeruje, że powinno mi być wstyd, że jestem wierząca, bo wierzący to po prostu tępi frajerzy. Najbardziej dla mnie zaskakującym z kolei jest fakt, że większość ateistów to jednocześnie zagorzali entuzjaści tak zwanej „ogólnie pojętej tolerancji”, a przecież Kościół to banda okropnych homofobów, bo uznaje homoseksualizm za grzech. Skoro panowie tacy tolerancyjni, to może warto się zastanowić, czy takie traktowanie wierzących nie trąci delikatnie hipokryzją.

  37. nika: Nie myl tolerancji z okazaniem własnego zdania, ani z „poprawnością polityczną”. Mam prawo uważać, że wierzący się mylą. Tak jak oni mają prawo uważać, że ja się mylę. Co innego twierdzić, że niewierzący i homoseksualiści po śmierci pójdą do piekła (i jednocześnie „tolerować” ich w społeczeństwie), a co innego utrudniać im teraźniejsze życie na ziemi, czy próbować „pomóc” na siłę (przez „leczenie” lub nawracanie).

  38. Jajcuś: Ja rozumiem wyrażanie własnego zdania, ale momentami można się po prostu poczuć takimi tekstami zaszczutym. Mówisz o utrudnianiu życia – zarówno ja, jak i wielu mi podobnych nie zaglądamy nikomu pod kołderkę ani nie sprawdzamy ile razy kto był w kościele, ale też niekoniecznie nas cieszy jak się ktoś obnosi swoją innością przed naszymi nosami 😉 Widać wasz entuzjazm związany z tymi autobusami, a co byście powiedzieli, gdyby były na nich na przykład napisy „Homoseksualizm jest grzechem, ale Bóg może Ci pomóc”? Obstawiam, że byłaby wielka afera, bo homofobia i „katofaszyzm”. Jeśli o mnie chodzi, takie akcje są po prostu nie na miejscu. Można przecież spokojnie żyć obok siebie, nie wtrącać się w nieswoje sprawy i nie podniecać śmiesznymi hasełkami 😉

  39. Problem w tym, że jak kogoś nie widać, to nie istnieje. Trzeba się pokazać, jeśli nie chce się być ignorowanym i my naprawdę nie chcemy jakoś strasznie się manifestować, tylko zasygnalizować „naszą opcję”.
    Ty twierdzisz, że poczujesz się zaszczuty takim tekstem na autobusie? To pomyśl sobie, że niewierzący prawie w każdym publicznym lokalu mogą zobaczyć krzyż. Praktycznie w każdej polskiej miejscowości słychać kościelne dzwony, dla mieszkających blisko „głośniejszych” kościołów to faktycznie utrudnia życie (czemu nie można pospać w niedzielny poranek?). W każde Boże Ciało z każdego chyba kościoła ruszają procesje ulicami miast. „Parada równości” to przy tym pryszcz (ci przynajmniej nie budzą śpiewami o poranku). Od czasu do czasu ulicą przejdzie jakaś pielgrzymka — młodzież z głośnikami „drze mordy” (strasznie fałszując) jak to „Jezus nas kocha”. Idąc przez miasto mijam billboardy „ewangelizacji wizualnej”…
    Ja nawet nie chcę, żeby krzyże pozdejmować (nie widzę sensu walki z symbolami, czy na symbole), dzwony uciszyć i zabronić religijnych procesji drogami publicznymi. Po prostu chcę, żeby nasze przesłanie też było widoczne i ludziom nie było odbierane prawo do odcięcia się od religii. Czy to jest szczucie?

  40. Jajcuś: Wiesz, wierzących też budzą dźwięki dzwonów czy śpiewy co niedzielę, bo przecież nie każdy chodzi do kościoła na 7 rano. Młodzież drze mordy nawet bez pielgrzymki i głośników, poza tym na manifestacjach jest niby cicho i spokojnie? Na procesjach kościelnych nie przekracza się granic dobrego smaku, na paradach równości owszem. Nikomu nie zabraniam tego, żeby go było „widać”, po prostu można czasem wrzucić na luz. Mi się osobiście wydaje, że teraz nastała jakaś dziwna tendencja, że bycie ateistą jest fajne, a katolikiem nie. Nikt, kto ma choć trochę rozumu w głowie nie będzie was wyzywał od szatanów, pogan czy kogo tam sobie jeszcze nie wymyśli. Ale nie wyzywajcie nas od ciemnogrodu czy moherów. Skoro my jesteśmy tacy źli i straszni, to po co zniżacie się do naszego poziomu? Czy naprawdę sensem ludzkiego życia jest wieczne ścieranie się sprzecznych idei? Nikt wam nie odbiera prawa do odcięcia się od religii, ale można się wysilić na odrobinę szacunku dla drugiej strony.

  41. @Ciupak: E, czarne dziury to akurat kulą w płot, ale ciemna materia, to już jest coś! Nie da się tego w żaden dostępny sposób wykryć, ale się zakłada, że istnieje, bo bez tego się wzory nie zgadzają. No, ale to jest nauka… :>

  42. nika, ten koleś to skończony okrutny gnojek jakiś, nie ateista. Ale cieszę się że dzielisz się z nami ciekawostkami ze szkoły. Mam nadzieję, że pozostała, katolicka część klasy nie ma sobie niczego do zarzucenia.
    Gdyby nikt nikomu nie narzucał religii, dzisiaj nie istniałaby żadna lub miliony zróżnicowanych. Jeśli obecnie istnieje „moda na ateizm”, to znaczy, że ludzie idą po rozum do głowy. Racjonaliści czy tam ateiści/antyteiści żądają po prostu wyrównania szans w szerzeniu różnych poglądów na świat. Dla mnie prywatnie, bycie antyteistą jest odebraniem zadośćuczynienia za sporą część dzieciństwa, kiedy bałem się myśleć o rzeczach w inny sposób, bo to grzech i pójdę do piekła. I nie chrzanię, tak było.

    A dlaczego bycie katolikiem „nie jest fajne według tendencji”, to jest chyba oczywiste. Skoro ateistów jest powiedzmy 10%, a katolików 90% w społeczeństwie, to widać gdzie jest więcej tzw. patologii, pomijając oczywiście badania, wg których inteligencja jest wyraźnie skorelowana z ateizmem. To, że ty jesteś tolerancyjna, nikomu nie narzucasz poglądów, nie obrażasz, nie wytykasz różnic, nie wyśmiewasz i potępiasz myślących inaczej, nie znaczy, że tacy są wszyscy, a tym bardziej przedstawiciele Kościoła.

  43. Bóg to nie kara za grzechy i nie jest przypisany wyłącznie katolikom. Jako dziecko też postrzegałam inny obraz Boga, bo nie znałam Go osobiście. To nie postać ze świętego obrazka siedząca na tronie z grożącym nam palcem. Dał nam wolną wolę i możliwość decyzji wyboru. Jezus umarł na krzyżu za wszystkich, którzy w to uwierzą. To się już stało i nikt swoimi uczynkami nie może sobie zasłużyć na niebo. To jest fakt dokonany i jedynie sercem należy w to uwierzyć aby być zbawionym.
    Oddałam mu swoje życie i zaprosiłam do serca. Od tego momentu wszystko się zmieniło. Jest dobrym Ojcem, do którego mogę przyjść z każdym problemem. Jest sensem życia i nadzieją. Bez niego moje życie byłoby puste. Wiem dokąd zmierzam i gdzie mój kres. To nie banał. Tak jest naprawdę. Bóg naprawdę żyje! Jego miłości nie jesteśmy w stanie zrozumieć. On kocha każdego z nas. Czeka na nasz krok wiary. Czy jesteś gotowy?

  44. @image gadasz jak nawiedzona… jesteś z jakiejś sekty?

  45. Istnieją ludzie którzy wpisują w Google różne słowa związane z religią i głoszą, tzn używają Ctrl+V.
    Powyżej mamy przykład – ona już nie wróci 🙂

  46. @adriano to był spambot ojca rydzyka 😀

  47. Adriano – nawet jesli wroci, to uzna, ze jestescie biedni, wasze duze sa skazone i bedzie sie za was modlic. Oczywiscie z czystego altruizmu, a nie z dobrze skrywanego poczucia wyzszosci (ona doswiadczyla Boga i on ja kocha, wy bedizecie smazyc sie w piekle)

  48. @Koval: całkiem możliwe 😉

    @D4rky: Mi Bóg osobiście powiedział że nie istnieje, więc jej wypowiedzi mnie nie ruszają 🙂

  49. Adriano, gdy ty rozmawiasz z Bogiem to jest to modlitwa, jak Bog z toba to schizofrenia.
    Albo za duzo House’a.

  50. To drugie raczej…

    Ciekaw jestem jak ludzie będą reagować gdy po Polsce zaczną jeździć ateobusy podobne jak na zdjęciu w tym wpisie. Domyślam się że spambotów ojca Rydzyka przybędzie 😉

  51. A jednak wróciłam 🙂
    Tekst powyżej był żywiołowy /tak jak i ten/ pisany z wnętrza mnie.
    Nie zamierzam nikogo wytykać i mówić mu, gdzie będzie po śmierci, nie moja to rzecz. Sami decydujcie. Jeśli nie wierzycie w Boga, to co z szatanem? Jego też nie ma? Wystarczy się rozglądnąć… Szatan w przeciwieństwie do Boga nie czeka na zaproszenie, on się panoszy i wciska z butami w życie każdego z nas. Jesteście ślepi jeśli tego nie widzicie!
    A jeżeli macie pytania do Boga, to weźcie Biblię do ręki /Nowy Testament/ Tam są wszystkie odpowiedzi. Szukajcie, a znajdziecie.
    Kim jestem?
    Wierzą w zbawienie z wiary /za darmo/. Mój Kościół – każdy, który w to wierzy i głosi tę prawdę. Obecnie: http://slowozycia.wroclaw.pl/
    Warto zobaczyć: http://www.szukajacboga.com/

    I jeszcze najważniejsze: Bóg Cię kocha! Takim jaki jesteś! Nie ma względu na osoby. Wszyscy są równi w Jego oczach.

  52. Czy wiesz co Bóg o Tobie myśli?

    Możesz mnie nie znać, ale Ja wiem o Tobie wszystko (Psalm 139.1)
    Wiem kiedy siedzisz i kiedy wstajesz (Psalm 139.2)
    Znam wszystkie Twoje drogi (Psalm 139.3)
    Nawet wszystkie włosy na Twojej głowie są policzone (Mateusz 10.29-31)
    Ponieważ zostałeś stworzony na mój obraz (Rodzaju 1.27)
    We mnie żyjesz, poruszasz się i jesteś (Dzieje Apostolskie 17.28)
    Bo jesteś moim potomstwem (Dzieje Apostolskie 17.28)
    Znałem Cię zanim zostałeś poczęty (Jeremiasz 1.4-5)
    Wybrałem Ciebie gdy planowałem stworzenie (Efezjan 1.11-12)
    Nie byłeś pomyłką (Psalm 139.15)
    Wszystkie Twoje dni są zapisane w mojej księdze (Psalm 139.16)
    Określiłem dokładny czas Twojego urodzenia i miejsce zamieszkania (Dzieje Apostolskie 17.26)
    Jesteś cudownie stworzony (Psalm 139.14)
    Ukształtowałem Cię w łonie Twojej matki (Psalm 139.13)
    I byłem pomocny w dniu twoich narodzin (Psalm 71.6)
    Jestem fałszywie przedstawiany przez tych, którzy mnie nie znają (Jan 8.41-44)
    Nie jestem odległy i gniewny, jestem pełnią miłości (1 Jana 4.16)
    I całym sercem pragnę Cię tą miłością obdarzyć (1 Jana 3.1)
    Po prostu dlatego, że jesteś moim dzieckiem, a Ja – Twoim Ojcem (1 Jana 3.1)
    Daję Ci więcej niż Twój ziemski ojciec mógłby Ci zapewnić (Mateusz 7.11)
    Bo jestem Ojcem doskonałym (Mateusz 5.48)
    Wszelkie dobro, jakie otrzymujesz, pochodzi z mojej ręki (Jakub 1.17)
    Zaopatruję cię i zaspokajam wszystkie Twoje potrzeby (Mateusz 6,31-33)
    Moim planem jest dać ci dobrą przyszłość (Jeremiasz 29,11)
    Ponieważ kocham Cię miłością wieczną i nieskończoną (Jeremiasz 31.3)
    Moich myśli o Tobie jest więcej niż ziaren piasku na brzegu morza… (Psalm 139.17-18)
    I cieszę się Tobą, śpiewając z radości (Sofoniasz 3.17)
    Nigdy nie przestanę czynić Ci dobra (Jeremiasz 32.40)
    Gdyż jesteś moją drogocenną własnością (Wyjścia 19.5)
    Z całego serca i z całej duszy chcę, byś mieszkał bezpiecznie (Jeremiasz 32.41)
    I pokazać Ci rzeczy wielkie i wspaniałe (Jeremiasz 33.3)
    Jeśli będziesz mnie szukał z całego serca, znajdziesz mnie (Powtórzonego Prawa 4.29)
    Rozkoszuj się mną, a dam Ci to, czego pragnie Twoje serce (Psalm 37.4)
    Bo to Ja daję Ci takie pragnienia (Filipian 2.13)
    Jestem w stanie dać ci o wiele więcej, niż możesz sobie wyobrazić (Efezjan 3.20)
    To we mnie znajdziesz największe wsparcie i zachętę (2 Tesaloniczan 2.16-17)
    Jestem też Ojcem, który pociesza Cię we wszelkich twoich smutkach (2 Koryntian 1.3-4)
    Kiedy jesteś załamany, jestem blisko Ciebie (Psalm 34.18)
    Tak jak pasterz niosący owieczkę, trzymam Cię blisko mojego serca (Izajasz 40.11)
    Pewnego dnia otrę wszystkie łzy z Twoich oczu (Objawienie 21.3-4)
    I uwolnię od wszelkiego bólu, który znosiłeś na ziemi (Objawienie 21.3-4)
    Jestem Twoim Ojcem i kocham Cię dokładnie tak, jak kocham mojego syna, Jezusa (Jan 17.23)
    Bo w Jezusie objawiłem moją miłość do Ciebie (Jan 17.26)
    On jest wiernym odbiciem mnie samego (Hebrajczyków 1.3)
    Przyszedł by udowodnić, że jestem z Tobą, nie przeciwko Tobie (Rzymian 8.31)
    By powiedzieć Ci, że nie liczę Twoich grzechów (2 Koryntian 5;18-19)
    Jezus umarł żebyśmy – Ty i ja – mogli zostać pojednani (2 Koryntian 5.18-19)
    Jego śmierć była najwyższym wyrazem mojej miłości do Ciebie (1 Jana 4.10)
    Oddałem wszystko co kochałem, by zdobyć Twoją miłość (Rzymian 8.31-32)
    Jeśli przyjmiesz dar mojego syna Jezusa, przyjmiesz mnie samego (1 Jana 2.23)
    I nic już nigdy nie oddzieli Cię od mojej miłości (Rzymian 8.38-39)
    Przyjdź do mnie, a wyprawię największą ucztę, jaką niebo kiedykolwiek widziało (Łukasz 15.7)
    Zawsze byłem Ojcem i zawsze Nim będę (Efezjan 3.14-15)
    Ale czy Ty… „chcesz być moim dzieckiem?” (Jan 1.12-13)
    Czekam na Ciebie (Łukasz 15.11-32)

    Kocham Cię, Twój Tatuś.

    Bóg Wszechmogący

Skomentuj.