Czas zatacza kolejny krąg. Spada liść za liściem aż w końcu na drzewie nie będzie już nic. Tylko dzieci w parku mają z tego niezłą frajdę. Reszta, począwszy od dozorcy a na mnie kończąc nie jest z tego jakoś specjalnie zadowolona.
Dozorca z racji tego, iż dzień w dzień musi dawać sobie z tym całym bajzlem dookoła rade. Ja, ponieważ czuje, że zbliża się jesienna depresja.
tja, ta gówniażeria się w szystkiego chyba cieszy…
na jesienną depresję są dwa sposoby (a nawet trzy):
-spotkanie z naszym starym znajomym Jackiem (Danielsem)
-‘doświetlanie’ się oświetleniem studyjnym za co można zostać opieprzonym -[wpadłem na chwilę do mojej starej szkoły po koreks ktory kolega sobie zostawil, poszedl szukac klucza do szafy, a ja rozłożyłem sie wygodnie i grzeje sie przy wszystkim co się dało włączyć: ze 3 lampy z softboxami, 2 zwykle z parasolkami, fotel, okularki przeciwsłoneczne, i puszeczka w ręce (mina kolegi „czy tobie nie jest k*** za wygodnie?” -bezcenna)
@patryk no dokładnie. witaminy D nigdy nie za dużo
3 jest niezle
To ostatnie daję na tapetę. Uwielbiam taką słoneczną liściastą jesień.
na szczęście można sobie znaleźć swoje magiczne remedium na jesienną depresję – szczęśliwie chyba czeka mnie jesień bez niej;)