Są pewne grupy ludzi, którzy rozumują w pewien sposób – wypad z kumplami na piwo jest równoznaczny z pojęciem „melanżu”. Objawia się on „piciem do desek”, „piciem do upadłego”, „zajebaniem się”, „zhaftowaniem”, „porobieniem się”, „ubzdryngoleniem się”, „urznięciem się”, „zalaniem robaka”, „upierdoleniem się jak messerschmitt”, „nabimbaniem się”, czy wreszcie „spiciem się jak bela”.
Od kiedy uzyskałem „wyższe” zacząłem na pewne sprawy patrzeć z trochę innej, lepszej perspektywy. Można by rzec – z rozsądkiem, wyrachowaniem. Reasumując – te słowa przestały znaczyć to samo.
Przykre bądź nie. Jednak chyba nie. Ponieważ czuję się z tym dobrze.
♫ Roisin Murphy – You Know Me Better
Czepię się.
Żeby to sobie uświadomić musiałeś zdobyć ‘wyższe’?
Na Podkarpaciu zamiast messerschmitta w tym określeniu występuje PKS 😀
Ależ do tego wcale nie jest potrzebne wyższe…
no i się czepiłeś haha. raczej chodzi o czas który minął od nie posiadania wyższego do posiadania wyższego… ludzie się zmieniają. samo wykształcenie raczej nie ma wpływu.
Roisin:) Mrrr
A wyższe miałoby być wyznacznikiem kultury picia? Może się czujesz.. lepszy;>
@bananowa aka arietta zawsze byłem 😛 bez urazy