Warszawa wydała fajny film promocyjny z okazji ubiegania się o tytuł europejskiej stolicy kultury.
Europejska Stolica Kultury jest najbardziej popularnym programem kulturalnym Unii Europejskiej skierowanym do miast. Od 1985 roku tytuł dzierżyło szereg miast europejskich, w tym takie stolice jak Amsterdam, Ateny, Sztokholm, Helsinki, Praga. Raport Komisji Europejskiej oparty na tych doświadczeniach wskazuje, że tytuł Europejskiej Stolicy Kultury wzmacnia markę i wizerunek miasta, ułatwia przygotowanie długookresowej strategii rozwoju kultury, przyczynia się do wzrostu liczby turystów, dochodów miasta oraz inwestycji w kulturę i infrastrukturę.
Spot ciekawy. Najwieksze kontrowersje stwarza wśród warszawiaków fotomontaż przedstawiający Pałac Kultury, a poniżej pole kapusty. Trochę ironii warszawiakom nie zaszkodzi. Aczkolwiek znając ich zarozumiałość mało jakiemu rodowitowemu mieszkańcowi tego miasta się to spodoba.
To co można zobaczyć w Warszawie trafnie obrazuje tekst Piotra Rachwalskiego. Czy nie pasuje strasznie do tego spotu reklamowego? Poczytaj!
Ale to już inny temat. Warszawa jest nie do życia – ale to banał i każdy to wie. Szokuje pozorny blichtr głównych ulic, jego zderzenie z syfem podwórek, ruinami w bramach przy Al. Jerozolimskich, bazarem i syfem przy dworcu, jakimiś marketami z blachy w samym sercu miasta (Marks & Spencer). No i te ciągłe korki, ciągłe przejazdy karawan rządzących, które już nawet nikogo nie wkurzają (ostatnio widziałem jak policjanci obstawiający takie przejazdy zatrzymali karetkę na sygnale, która czekała ze 3 minuty, zanim przejechała kawalkada aut i karetek z BORowcami i jakąś świnią… w Poznaniu by to chyba nie przeszło). Są miejsca fajne, budki z tanim żarciem vege u Wietnamczyków, fajny i klimatowy, wschodni, jest stadion 10-lecia, czyli Jarmark Europa… Ma swój klimat także i Ursynów, takie Piątkowo do kwadratu, komunistyczny twór, ale fajny dość przez to, że inny… Fajny jest Mariensztat – takie mini stare miasto przy trasie WZ, dla jej budowniczych zbudowane; wbrew pozorom unikatowe i klimatowe miejsce to MDM, cała z piaskowca, taka "komunistyczna", ale i ciekawa przez te płaskorzeźby kolejarzy i żniwiarek, szarość, rzędy takich samych okien budzą respekt. Fajny jest – o zgrozo – Pałac Kultury i Nauki (zwany tu – od skrótu – PEKINEM) – jedyny charakterystyczny, "warszawski" budynek, kiedyś symbol systemu, teraz jedyny wyróżnik pośród szklanych fasad, punkt orientacyjny, rozłożony jak kupa w środku miasta, ale jakiś taki bliski (może to te filmy z dzieciństwa :-)…). Swój okropny klimat ma też Dworzec Centralny – gierkowski koszmar, bez porządnej knajpy czy poczekalni, nieludzki twór – ale i tak jest to coś wartościowego, jak pomyślę, że w tym miejscu ma stanąć biurowiec, a największy dworzec w kraju zostanie zredukowany do kas w podziemiach… Co jest najśmieszniejsze? Setki osób z bańkami, wózeczkami do ich wożenia, z butelkami i czym tam kto ma ciągnące do źródełek wody oligoceńskiej – jedynej wody w Warszawie nadającej się do picia. Wygląda to przekomicznie – środek europejskiej stolicy na początku XXI wieku przypomina jakieś oblężone miasto w czasie dżumy… To po prostu trzeba zobaczyć.
Wniosek: Są miasta i miasta. Warszawki nie lubimy
to ten film ze stadionem i stacją metra na Młocinach?;)
@kasia nie to nie ten… zobacz. fajny jest. o prlu, kapuscie i barach mlecznych
właśnie odpalam…
rzeczywiście kontrowersyjny spot – jeśli chodzi o ironię i zachwalanie, o kontrasty. IMO trochę przesadzili z anektowaniem kultur i drażni mnie głos lektora, ale kapusta jest miodzio:)
@kasia lektor wydaje mi się ok… ci ludzie na tej plaży wyglądaja jak śmieci. za 4 razem dopiero zorientowałem sie ze to ludzie
tam są gdzieś ludzie na plaży? O_o
Syf jest w każdym mieście w Polsce, a że Warszawy uczepiono się jako stolicy (czyt: miasta wszystkich mieszkańców kraju), to inna sprawa.
„W Poznaniu by to nie przeszło” skutecznie ujawnia kim i czym jest autor słów. Nikim. Bo jego nastawienie — odgórnie — skierowane jest na „nie”, zamiast na obiektywną ocenę.
PS. Na Centralnym jest gdzie usiąść, zjeść i odpocząć. Trzeba tylko zdjąć klapki.
I — co chyba najgorsze — słowa krytyki może z łatwością obalić ktoś, kto mieszka tu, w Warszawie, od roku.