Na wykład wchodzi profesor, który non stop przytacza przykłady związane ze śmiercią, cmentarzami i „katolickimi biznesami”. Ksywka? "Grabarz" (niech tak będzie, nie ja to wymyślałem).
Pierwsze słowa na wstępie wykładu:
Kto dostał dziś sms’a od operatora sieci komórkowej? Nikt? Ja dostałem! Napisali mi „Z dniem dzisiejszym przestaliśmy Pana podsłuchiwać”
Potem było już tylko o cmentarzach, cmentarno-mrocznych biznesach i jego nowym portalu cmentarnym dla ludzi, którzy potrzebują tego typu usług. Mi się podoba jego pomysł, w przeciwieństwie do konserwatywnej części grupy wykładowej, która po prostu zwyczajnie się oburzyła. Jak ja to mówię? Brak dystansu do siebie. Można i tak. Wszystkim nie dogodzisz, bo gdzie Polaków dwóch, tam trzy zdania. Możliwe, że brak kreatywnego myślenia also. Trudno!
Wniosek: Grunt to dobry pomysł.
A i dziś nauczyłem się znowu czegoś nowego. Otóż, jeżeli kogoś nie znamy to jest on dla nas zupełnie obojętny. Wtedy to racjonalne wydały się słowa i myśli „a po cholerę oni mi pokazuję te ofiary z Grenoble, setki chińczyków i tysiące osób umarłych z głodu. Przecież i tak ich nie znam”. Jedną z dwóch odpowiedzi na to pytanie wydawać by się mogło:
- Pieniądze,
- Pożywka mediów (równoznaczne z tym pierwszym).
A tłumaczenie, że nie można być obojętnym na cudze nieszczęście jest czymś tak prostolinijnym i banalnym jak karmienie kota.
e
Kota trzeba karmić… ja nie karmiłem [*] :). A jakie ma być myślenie ogółu? Logiczne, czy prostolinijne? Raczej jakby było logiczne to świat nie miałby sensu. A co do wykładowcy-o-smiesznej-ksywie to ciekawy sposób na e-commerce :).