Właśnie na rynku rozbrzmiewa hymn miasta Kalisza, to znak, że za 3 godziny kończy się mój staż w banku. To chyba jeden z ważniejszych dni tych wakacji i jakże szczęśliwy. W końcu będę mógł odetchnąć, nabrać powietrza w usta i zrobić hyperwentylację. Wyśpię się. Ale to dopiero w poniedziałek.
Dziś zagadałem z szefową, by puściła mnie godzinę wcześniej. Autobus na dworcu czeka o 16. Kierunek Poznań. Do niedzieli. Na koncert z Florentyną (piątek), potem … się okaże.
Od poniedziałku mam zaplanowana wizytę kontrolną u dentysty (trzeba się wziąć za siebie), potem kilka dni poleżę do „góry dupą” a potem… a potem to … no właśnie co?
Nikt tego nie wie.
Btw. Dodam, że staż w banku to pierwsza moja praca tak na poważnie, więc wypadałoby się już nie cofać na jakieś „stanowisko” typu kasjer w Tesco lub zmywak w MC.
pierwsza poważna praca – znaczy zapłacili Ci za nią tak całkiem na poważnie?
No trzeźwy to dzisiaj nie będziesz 😉
nie zapłacili ale powazna rzecz wkoncu to bank a nie roznoszenie ulotek dla 12 latków