W nocy naszła mnie pewna myśl, na którą zasięgnąłem szerszej fachowej wiedzy. Otóż chodzi o to, że na świecie jest ogólny trend parcia na zmiany. Nawet w Polsce możemy go zaobserwować – rewolucja moralna, lustracja od teraz i takie tam… Ludzie są przeciwni i tego z lekka nie rozumiem, bo rozpatrzę to typowo filozoficznie, bez uwzględnienia czy jest to zmiana dobra czy zła (na pewno dla kogoś pozytywna, dla kogoś negatywna). Otóż gdybyśmy nie chcieli zmian w naszym życiu to po prostu jednym słowem stalibyśmy w miejscu. Stanie w miejscu ma pewną właściwość związaną ze stabilnością. Socjologowie wpajają nam, że niestabilność jest przyczyną konfliktów i zatargów. Odwołam się do historii. Takie wielce stabilne społeczeństwa jak Egipcjanie, Majowie już nie istnieją. Ich kultura upadła. Natomiast dzisiaj najbardziej niestabilnym społeczeństwem są Amerykanie. Mają nadzwyczajne parcie na zmiany, dowodem jest niezwykle szybki rozwój tego kraju i technologii, które towarzyszą progresowi.
Nawet wielcy filozofowie odnajdowali w zmianach coś pozytywnego, coś bardzo znaczącego dla nich samych, a co za tym idzie dla społeczeństwa. Taki Tales z Miletu twierdził, że wszystko leży u podstaw wody, że woda jest najważniejsza i że wszystko jest z wody. Że dzięki wodzie rośliny rosną, owoce i pokarm jest soczysty a człowiek funkcjonuje. Jak wiadomo składamy się z ponad 90% z wody, dzięki wodzie wydalamy toksyny. Sens tego twierdzenia do dziś funkcjonuje. Tylko jego wiedza naukowa nie pozwoliła na dogłębne wytłumaczenie tego problemu.
Podobnie Heraklit z Efezu i jego słynne Panta Rei (wszystko płynie). Również oddaje ducha zmian. Nic nie stoi w miejscu. Sam za podstawę wszechświata uznawał to, że żyje on śmiercią tego, co spala. Właściwie sens do dzisiaj został zachowany, bo wiemy że słońce świeci poprzez zachodzące w nim procesy związane ze spalaniem min. wodoru.
Gdybyśmy nie mieli parcia na zmiany to nasz mózg też musiałby przestać funkcjonować, wszystkie zachodzące w nim procesy uległyby zastopowaniu. Brak aktywności elektrycznej mózgu spowodowałby deficyt, absolutny brak emocji.
Zenon z Elei konkludował, że pojęcie ruchu nie istnieje. Pisał nawet o tym D4 w postaci swojego komiksu. Uważał, że Achilles nigdy nie dogoni żółwia tylko przez to, że aby do niego dobiec musi przejść połowę połowy drogi, która następnie znów ma swoją połowę. W ten sposób poruszałby się w nieskończoność. Niestety tę tezę można bardzo łatwo obalić, bo jak by się zastanowić, co to jest nieskończoność i do czego dąży to można w prosty sposób dojść do takiego wniosku (z matematyki pojęcie granicy i nieskończoności), że wszystko, co dąży do nieskończoności, tudzież suma nieskończoności zawsze da 1.
Jeden z ówczesnych filozofów z Harvardu wysnuł tezę, że wrażenia fenomenalne nie odgrywają żadnej roli w naszym mózgu. Jak sam twierdzi można to udowodnić (udowodnił) matematycznie. Bierzesz plik kartek i puszkę białej farby. Pierwszą kartkę malujesz tą farbą, poczym do puszki wkrapiasz dokładnie jedną kroplę czerwonego barwnika. Malujesz następny kawałek papieru i znów dodajesz czerwony barwnik. Robisz to do tego momentu, gdy pierwsza będzie biała a ostatnia kartka czerwona. Teraz jak zaczniesz się przyglądać im dochodzisz do wniosku, że 1 jest taka sama jak 2, 2 jest taka sama jak 3, 45 jak 46 itd. Znając logikę stwierdzamy, że relacja podobieństwa jest przechodnia. W związku z tym, że 1 i 2 jest tak samo, 24 i 25 jest tak samo to w końcu dojdziemy, że pierwsza biała i ostatnia czerwona kartka jest taka sama. Jednym słowem wychodzi na to, że czerwone jest tym samym, co białe.
Aczkolwiek z drugiej strony jest to do obalenia, gdyż klasycznej logiki nie można stosować do percepcji. Prosty przykład: dziecko jest podobne do matki, ale jest również podobne do ojca. Z relacji przechodniej wynikałoby, że matka jest podobna do ojca, a przecież tak nie jest.
Jak widać na powyższych przykładach, starożytne spory dotyczące świata nie są wcale tak przestarzałe jak mogłoby się wydawać. A co z dzisiejszym problemami ludzkości? Jednym z takich dużych jest spór o to czy rzeczywiście w próżni nie ma nic. Wysnuto jakiś czas temu teorię, iż istnieją w niej tzw. cząstki wirtualne. Trudność ich zbadania polega na tym, że poruszają się z prędkością światła (przeskakują z jednego miejsca na drugie). Ich swoboda objawia się podlegającym cały czas zmianom i oddziaływaniem non stop z otoczeniem. Teoria cząstek wirtualnych w pewien sposób wiąże się z teorią zmysłów czynnych polegającej na tym, że dość długo wierzono w takie przekonanie, iż istnieją atomy duszy, które pobudzone wylatują np. z oka, odbijają się od przedmiotów i wracają z powrotem. W ten sposób ludzkość tłumaczyła sobie jak powstaje obraz w naszym umyśle i jak działa zmysł wzroku. Epikur w ten sposób tłumaczył również cechę ludzkiego umysłu i świadomości, pozwalająca człowiekowi samemu decydować o swoich czynach i nie być całkowicie zdeterminowanym przez los, instynkty czy siły wyższe– atomy duszy odchylają się i przez to powodują wolną wolę. Dziś można to zinterpretować, jako starożytną teorię neuronów. Nie bez znaczenia do dziś w naszej kulturze funkcjonuje powiedzenie:
Świecić oczami
Innym przykładem rozważań filozoficznych, które 2000 lat później w 1915 roku zmieniły diametralnie naukę i świat był Arystoteles, który uważał, że zmienna i stała współdziałają ze sobą. Uważał, że zmienna to forma, a stała równa się materii. A wszystko, co się zmienia dotyczy formy, natomiast materia zawsze pozostaje bez zmian. Albert Einstein publikując ogólną teorię względności w 1915 roku potwierdził to min poprzez wzór E-MC do kwadratu (materia = energii).
Jeżeli jesteśmy już przy teorii kwantów, to wśród odmian modelu standardowego, dodajmy, jest taka, która doprowadza ewolucję kosmosu do punktu zwanego Omega i rozważa warunki, przy których drugie prawo termodynamiki nie prowadziłoby do śmierci cieplnej wszechświata. Punkt Omega jest samoprogramującym się procesem obliczeniowym z aktualnie nieskończoną pamięcią. W skrócie polega to na tym: gdyby wszechświat zaczął się kurczyć to wszystkie linie świata schodziłyby się do jednego punktu. To właśnie miejsce to owy punkt omega. Jest on informacją o historii całego świata (teoria kwantowo-relatywistyczna).
Platon jednak uważał i postrzegał świat nieco prościej: idee i min. wiedza istnieją niezdolnie od woli człowieka. Rozwija się je poprzez kontemplacje, a wiedza jest rozpoznaniem. Nauka jest przypomnieniem tego, co już wiem. Niestety nie do końca Platonowi nie udało się to udowodnić gdyż dziś wiemy, że każdy z nas przy pomocy swojego umysłu widzi, co innego. Koncepcja i myślenie oparte są na formach działania umysłu, które tworzą się w dzieciństwie i uczenie polega na utrwalaniu tego, co już powstało wcześniej. To, że obserwujemy nowe związki to widzimy tak naprawdę stany swojego umysłu związane z postrzeganiem, z wrażeniami i formowaniem pewnych połączeń. Bo kiedy poznajemy coś, co jest aktualnie, to jest to, co mamy w pamięci roboczej (dla fanów Windows to schowek, dla mnie to umysł). To, że pamięć skojarzeń może pobudzić się na nieskończenie wiele sposobów poprzez doznania i wrażenia zaobserwowane np. w dzieciństwie (jest ich tak dużo, że większości z nich w ogóle nigdy nie aktywujemy) świadczy o tym, że tkwi w nas niewyczerpany potencjał, a to, co aktualnie możemy przeżyć jest bardzo małym ułamkiem tego, co w nas tkwi.
W XXI wieku robi się badania na dzieciach. Wnioski z tych badań są takie, że wszystko formuje się w pierwszych momentach naszego życia. To, co widzimy to są cienie prawdziwego świata. Jest on filtrowany przez mózg z tego względu, że zbyt wiele informacji dociera do nas poprzez zmysły. Mózg musi jakoś nad nimi zapanować i je uprościć. Wtedy to produkuje materiał dla naszych wrażeń i doznań. Świat tak naprawdę widzimy przez pryzmat naszych doświadczeń. Mimo, że w świecie Idealnym nie żyjemy to możemy go sobie jedynie takim wyobrazić. Uśredniamy swoje doświadczenia i posługujemy się skrótami myślowymi (teoria kategoryzacji). Za to jak patrzymy to nasze oko widzi tylko szkic, resztę dodaje nasz umysł (wypełnia szczegółami) tym, co wcześniej kiedyś zaobserwowaliśmy. Gałki oczne poruszają się tak szybko i zbierają powierzchowne informacje (Eye tracking). Czasami zapytany o szczegóły nie jesteś w stanie odpowiedzieć na banalne pytanie, „co trzymała w ręku kobieta?”. Dowodem na to jest moment, w którym widzisz ogon szczura. Włącza ci się lampka ostrzegawcza, jesteś gotowy do obrony, mimo że tak naprawdę widzisz mały fragment ogona. Nie jesteś w stanie ocenić czy jest to fragment linki czy szczur. Ale mimo tego twój mózg dopisuje ci wszystkie szczegóły, tylko po to byś mógł stwierdzić, że jest to jakiś przedmiot, zwierze czy osoba, którą kochasz.
Ludzie czasem myślą, że żyją w świecie czterowymiarowym (4D). Uważają, że postrzegają świat trzema wymiarami przestrzeni oraz czasem (łącznie 4 wymiary). Model Randall-Sundruma rozpatruje już 5 wymiarów. Tak naprawdę uważam, że można ich wyróżnić o wiele więcej, chociażby uczucia, emocje…
Ile razy dotykamy się świata rzeczywistego, to chcemy by był on jak najbardziej zbliżony do idealnego. Już jakiś czas temu pisałem o tym, iż nasza rzeczywistość nie istnieje. Nie poparłem tego dowodami w praktyce. A jednym z takich przykładów może być to, że ilekroć coś zmierzymy, to przyjdzie ktoś, kto zmierzy to lepiej. Ilekroć zrobisz coś, w przekonaniu, że zrobiłeś to idealnie, zawsze zjawi się osoba, która zrobi to lepiej.
Wniosek: Chęć poznania, parcie na zmiany to rzeczy silniejsze ode mnie.
.
nie musze dodawac nic wiecej, poniewaz patrzac przez pryzmat czasu wszechswiata, moj komentarz nic nie zmienia, wiec rownie dobrze moglby nie powstac.
jak nie zmienia? zmienia zmienia…
Koval .. w życiu czasami trzeba mieć parcie na szkło 😀 taki lajf