Jest 17 lipca 1976 roku. Następuje oficjalne otwarcie Letnich Igrzysk Olimpijskich w Montrealu.
Następuje szczyt epoki "propagandy sukcesu" w której sport staje się jej częścią. Suma summarum Polska zajmuje szóste miejsce medalowe i piąte w klasyfikacji punktowej (przy 35 miejscach finałowych).
W tym okresie po raz pierwszy reprezentacja Polski odniosła tak znaczące sukcesy w grach zespołowych. Wspaniale przygotowany zespół siatkarzy, który w roku 1974 zdobył mistrzostwo świata, sprawia kibicom w Polsce serię "dreszczowców". Przegrywał z Koreą Płd. 0:2 by wygrać 3:2, po łatwej wygranej z Kanada 3:0 był znów "horror" w spotkaniu z Kubą 3:2, ciężki mecz z Czechami 3:1. Potem 3:2 z Japonią i wreszcie finał z ZSRR. Przy stanie 2:2 w setach i 7:7 w piątej partii nastąpił fenomenalny zryw drużyny polskiej, która zwyciężyła 15:7.
Dziś po 30 latach historia znów się powtarza. Polska bez problemów przedziera się przez grupę. Polska reprezentacja pokonuje 7 przeciwników z rzędu bez straty ani jednego seta. Przychodzi pora na ósmego przeciwnika – Rosję. Pewni siebie.Paweł Abramow wypowiada słowa Lubię z Polakami grać, bo ich świetnie znam, spotykaliśmy się wielokrotnie, wiem, jak z nimi wygrywać. To słowa rzucone na wiatr. Polska po przegranych 2 setach do 19 podnosi się i ośmiesza rywala pokonując go odpowiednio do 22 i 20 punktów w 3 i 4 secie. Ostateczny cios zadajemy w secie piątym. Tie Break okazuje się traumą dla Rosjan – przegrywają w nim pięcioma punktami a Polska awansuje do półfinałów Mistrzostw Świata ’06 w Japonii. Gaśnie światło – wszyscy już znają starą siatkarską prawdę, szczególnie rosyjscy zawodnicy, że kto nie wygrywa 3:0 przegrywa 3:2.
Tę datę należy zapamiętać. Ja ją będę pamiętał. Igrzysk w Montrealu nie było możliwości obejrzeć. Mogę tylko o nich czytać. Dla naszych ojców i dziadków 1976 rok był historycznym momentem, dla naszego pokolenia będzie to z pewnością poranek 28 listopada 2006. Polska będzie walczyć o medal. Czy powtórzy się znów historia z roku 1974? To się jeszcze okaże… Kibicuję dalej!
Fajny mini-felieton ładnie spinający oba ważne wydarzenia. Ileż w dzisiejszym meczu było emocji i podtekstów! To bez wątpienia ważny mecz, choć jeszcze de facto nie gwarantuje końcowego sukcesu i miejmy nadzieję zapamiętać w tym roku jeszcze jedną datę – 3 grudnia 🙂
@eskey kumpel mówi że wyliczył wszystko i że będzie złoty medal dla Polski
Jeśli będą grać tak jak to robili dziś od połowy 3 seta (nie mówiąc o poprzednich meczach) to realne jest myślenie o medalu, bo każdy przeciwnik jest w zasięgu a ten sport, na tym turnieju nie zważa na rankingi i historię.
dokładnie. dziś się zastanawiałem czy czasem Lozano nie będzie chciał puścic jednego meczu z serbią po to by grac z gorszym zespołem i łatwiej wygrać. tylko z drugiej strony te zespoły co zostały są na zbliżonym poziomie i nie wiadomo co lepsze, czy brazil czy ktoś tam inny np. bulgaria 🙂
Widziałem dziś mecz Bułgarów, którzy na pewno są w czwórce: zrobili dokładnie to samo co my: wygrali mecz 3:2 przegrywając 0:2 a grę pociągnął rezerwowy. Widziałem też jak Brazylia rozjechała Włochów 3:0 i choć teoretycznie może jeszcze wypaść z „czwórki” to raczej tam się dostaną. Teoretycznie lepiej nie wpadać na Brazylię w półfinale, ale to w zasadzie są rozważania czysto teoretyczne.
Nasi siatkarze są w takim gazie, że mogą wygrać z każdym – muszą tylko grać „swoje”.
@eskey dokładnie. komentator powiedział, że niby Lozano na początku 3 seta powiedział to co ty mi teraz, że muszą grać „swoje” bo to jest ostatnia szansa. zmobilizował ich i za to mu chwała. zauważyłem, że jak zaczęli oni dyktować warunki Ruskie się pogubili… może odnaleźli złoty środek?
Lozano i siatkarze wiedzieli to samo, co komentatorzy (bo to utarte myślenie), że na Rosjan trzeba nałożyć trochę presji a zaczną grać gorzej. Nie wychodziło to początku, ale potem „załapało” i sprawdziło się w 100%.
Oby jutro (i w następnych meczach) zaczęli grać swoje od samego początku 🙂