BIO
Jestem poszukiwaczem prawdy. Spaceruję tam i z powrotem i poszukuję prawdziwej prawdy. Kontempluję życie. Fotografuję. Podróżuje. Zadaję pytania. Robię to co lubię i jestem wolnym człowiekiem.
ARCHIWUM

Wszystkie prawdy, które wam tutaj wyłożę, są bezwstydnymi kłamstwami.

Deszczowy weekend w Krakowie

Gwar i blichtr… I to w taką, bo deszczową pogodę. To tutaj, mimo niesprzyjających warunków floriańską mkną zaprzęgi otulonych w płaszcze Rosjan, Azjatów i Anglików. Oscypki, obwarzanki krakowskie? Proszę bardzo! Tylko złoty sześćdziesiąt. A siedem po dziesięć. Obok Galeria Krakowska. Schronienie dla miejskiej żulerni. Papieros za papierosem, fajka za fajką. Nie wiadomo na co czekają. Może na pociąg… do Barcelony?

Na rynku zmoknięte kury. Pochowane, skulone. Nie chce im się wyraźnie latać. Nie reagują, nawet na zaczepki i strachy na lachy. Brakuje im tylko tych miniaturowych parasolek, co do drinków dodają w pobliskich ciepłych, wolnych od deszczu pubach. To tam same heppi auer, diskount czy specjal offer. To taki znak ponadregionalności Krakowa. W końcu to miasto zawsze przyciągało wielkich. To fakt, który bezapelacyjnie stanowi o niebywałej atrakcyjności. Widać to na każdym kroku, metrze, centymetrze kwadratowym. Układ urbanistyczny, architektura, wnętrza kościołów, pałaców, bram.

To właśnie tutaj przechadzali się po krakowskim rynku w poszukiwaniu wszelakiej inspiracji artyści, muzycy, pisarze. To taka kulturalna elita kraju. Nieco może wydumana, ale jest. Tutaj. W Krakowie. Sam rynek dłuży i obszerny – wyznaczony poprzez 4 sznury krakowskie. Z 3 stron po 3 pierzeje.

Wchodzimy do Sukiennic. Najstarszego rynku w Krakowie. Ruch, gwar… przekupy. „Co się patrzysz?” Bursztyny, biżuteria, czapki, parasolki, Smoki Wawelskie. Krakowskim targiem – po dwadzieścia złotych. Dalej padnięta twarz, studzienka Badylaka i sonda uliczna o patriotyzmie Polaków. Mówię kilka sloganów – orzełek, czapka, duma narodowa i idziemy dalej w kierunku kościoła Mariackiego. Stacjonarne gołębie zaczynają się wybudzać z jesiennego marazmu.

Chwilę później idziemy Grodzką, Poselską, Kanoniczą. Mijamy Krakowski Kredens, beżową Nyskę, która pamięta odległe czasy. I w końcu – gwóźdź programu. Podzamcze i Wawel! Obeszliśmy całość. Smoka Wawelskiego brak. Tylko zakapturzony mnich polecił zdjęcie czapki, w obawie przed zemstą świętych. Sprawdziłem – w tamtejszej kawiarni Lecha brak. Tylko kawa, herbata… grzane wino.

Planty… planty… planty. Asfaltowe alejki ciągną się wzdłuż starego miasta. Od Wawelu po Barbakan. Po lewej kopiec przypominający mrowisko i Muzeum Narodowe, po prawej Uniwersytet Jagielloński, Collegium Novum i Collegium Maius. Dalej stary Kleparz i jeszcze kilka niezrozumiałych dla mnie współczesnych atrakcji.

W końcu to tutaj, tak wybitnie, artystycznie starość współgra z nowoczesnością. I nic w tym dziwnego – Kraków zawsze był innowacyjnym miastem. Powstała tu pierwsza w Polsce trasa shoppingowa, szkoła uwodzenia dla kobiet, wiata tramwajowa zasilana bateriami słonecznymi, hostel, uniwersytet, klasztor bonifratrów, czy szpital psychiatryczny…

Main Market Square - Cracow / Kraków

The Gate - Cracow / Kraków

Hall - Sukiennice - Cracow / Kraków

Krakowskie Sukiennice - Cracow / Kraków

Auschwitz and Salt Mine Tour - Nyska

Suicide in Cracow

Rainy Cracow / Deszczowy Kraków

Krakowski kredens - Cracow

Hall - Sukiennice - Cracow / Kraków

Cracow Main Square Market at Night

Wawel Panorama

Old jewish taxi bike

Street blackboard in Cracow

Barcelona

Planty krakowskie - Jesień

Jesień w Krakowie / Autumn in Cracow

Jesień w Krakowie / Autumn in Cracow

Secret Garden in Cracow

Smok Wawelski

Skomentuj.