BIO
Jestem poszukiwaczem prawdy. Spaceruję tam i z powrotem i poszukuję prawdziwej prawdy. Kontempluję życie. Fotografuję. Podróżuje. Zadaję pytania. Robię to co lubię i jestem wolnym człowiekiem.
ARCHIWUM

Wszystkie prawdy, które wam tutaj wyłożę, są bezwstydnymi kłamstwami.

Największe porażki polskiej fonografii

Natknąłem sie dziś na starszy artykuł Jakuba Zulczyka o
największych porażkach fonograficznych w Polsce. Po jego
przeczytaniu trochę się nie zgadzam z autorem tekstu, bo nie
wymienił wszystkich artystów takich jak np. „zdobywcy pewnych
oscarów” itp. Natomiast nie podoba mi się najeżdzanie na Dodę.
Stwierdzenie, że ma zle zrobione sylikony jest nie na miejscu i
jest totalną bzdura. Tak na prawdę autor opiera się prawdopodobnie
na odczuciach części naszego społeczeństwa na temat Doroty. Są
większe gwiazdy jej pokroju którym można zarzucić więcej niż jej,
na przykład nijaki pan Wiśniewski i jego zespół Ich Troje. Tak samo
nie ma nic wspomnianego o Mandarynie, która pierze swoje brudy
publicznie, w Sopocie, na oczach milionów telewidzów. Równie dużo
można by napisać o Just 5 i „kolorowych snach”, „Blog 27”, czy K.
Paschalskiej. W gre wchodziły by tez Fasolki. Właśnie przypomniał
mi się Tercet Egzotyczny. Równie dobrze można by też do całego
grona dodać Ivana i Delfina, ale osobiście do nich nic nie mam.
Wykorzystali sprawnie aktualną sytuacje i wydali dobry singiel,
które się świetnie sprzedał. Tak samo należało by wspomnieć coś na
temat twórców muzyki disco polo [Shazza, Boys, Bogdan Smoleń,
Classic]. Zastanawiam się tylko co tu robi zespół Rotary. Tutaj do
tego rankingu akurat ja bym go nie wpisał.

10.  DANIEL

O Danielu nie ma nic w internecie. Nie mogłem znaleźć
nawet zdjęcia. W każdym razie ten łysy, opalony na solarce
przystojniacha próbował wypromować jeden hit – “Jak magnes”,
próbując zaszczepić w Polsce modę na disco z odrobiną funku, idąc
szlakiem przetartym przez niejakiego Norbiego. Niestety, w
przeciwieństwie do śpiewaka z Olsztyna, Daniel nie wysamplował
w swoim jedynym hicie ulubionej piosenki Marka Niedźwieckiego (co
to było w “Kobiety są gorące” – Earth & Wind & Fire???).W
jednej starej Machinie było jego zdjęcie, jak trzyma przy twarzy
chromowaną kasetę Maxell. Maxell – Daniell – bardzo ładnie się
rymuje. Nie wiadomo co Daniell teraz robi, może jest tancerzem w
nocnych klubach, a może pracuje w firmie Darka Kordka produkując
muzykę do supermarketów, w każdym razie w pamięci utkwił paru
osobom tylko dlatego, że kiedyś w Lalamido spytano się Kodyma z
Apteki, jaki jest jego obecnie ulubiony artysta. Zaćpany do
nieprzytomności Kodym odpowiedział – “Danielll”.

9. ROTARY

Rotary nagrało dwie płyty, pierwszego tytułu nie
pamiętam, na okładce drugiej były jakieś szare zdjęcia
chłopaków na plaży. Nie pamiętam jak się nazywał wokalista, który
udzielał się też w The Days, gdzie powoływał się na Perry Farrella
i Layne Staleya, bełkocząc coś o staniu przed lustrem i nerwach na
wierzchu. Nieposkromione, chociaż lekko przytłoczone garbem
polskiej prowincjonalności rockowe ego zrodziło potwora, jakim stał
się prekursor polskiego britpopu – Rotary. Nie pamiętam tego
cholernego nazwiska, pamiętam tylko recenzję w Brumie, w której
autor powiedział, że chciałby obdarować swoich znajomych zestawem w
którym byłaby “Wiernośc w stereo” Nicka Hornby i nowa płyta Rotary.
Współczuję znajomym – wersety z jedynego przeboju tego
pseudo-britopopowego potwora – “ Dotknąłem kolan twyyyyych, nieee
liczyliśmyyy gwiaaaaazd ” do dziś budzą mnie w środku nocy i każą
drżącą ręką zapalić papierosa, gdy patrzę w przerażającą, gęstą
czerń za oknem.

8. KRZYSZTOF ANTKOWIAK

Krzysia gdzieś tak w połowie lat osiemdziesiątych wylansował
wszechobecny Jacek Cygan, wówczas ostro inwestujący w biznes
dziecięcej piosenki, której szczytem były kasety z cyklu “Dyskoteka
pana Jacka”. Wąsal z “Idola” wypuścił “Zakazany owoc”, naszpikowany
dwuznacznymi podtekstami hit, którego Tonpress czy inny Wifon
walnął od razu z pół miliona egzemplarzy, z czego pewnie połowa
poszła na grzebienie do Bułgarii, a reszta dogorywa dzisiaj
rozwalona u lumpów na bazarach po pięćdziesiąt groszy sztuka. Żeby
tylko skończyło się na tej piosence – przy której mokre oczy miał
pewnie niejeden bohater “Lubiewa” Witkowskiego – ale Antoś,
zainspirowany comebackiem Kukulskiej, powrócił w drugiej połowie
lat 90tych! Tym razem zaopiekował się nim Grzegorz Ciechowski –
duet skomponował i wydał kompakt “Delfin”, na którego okładce widać
rozmarzony wzrok dorosłego już Krzysztofa. Nikt nie przewidział, że
wtedy już polski rynek muzyczny nie funkcjonował za zasadzie
wyrobienia normy, a z cedeków grzebienie ciężko będzie zrobić.
“Delfina” nikt nie zauważył – małolaty wybrały “Uwolnić orkę”,
rynek piosenek dla pensjonarek zmonopolizował Piasek, a sam
Krzysiek uciekł – tym razem (miejmy nadzieję) na zawsze. [nadzieje
okazała się płonna – Krzysztof Antkowiak przymierza się powoli do
muzyki klubowej – przyp. red.]

7. TABOO I EMMI

Czy ktokolwiek pamięta jakikolwiek przebój tych lasek? Polskie
Spice Girls, z których jedna była brzydsza od drugiej, zniknęły
szybciej niż się pojawiły. Dużo było wtedy takich zespołów, tylko
jakoś nie wypaliły – wyszło wtedy na to, że rzadko kiedy Polka
potrafi śpiewać, czego jednak uparte skurczybyki z pączkujących
wtedy polskich oddziałów zachodnich koncernów nie chciały zauważyć
(Kasia Skrzyneckaaa!). Jeśli chodzi o Taboo, echo kariery zaliczyła
Sylwia Wiśniewska, zaliczając parę lokalnych koncertów – mój kumpel
robił z nią w ogólniaku wywiad dla lokalnej gazety w Łańcucie (tam
wódkę robią). Najlepiej powiodło się Małgosi Kosik. Z racji tego,
że jedyne, czym Bóg obdarzył ją na tym świecie to niezły tyłek,
prezentowała go wszędzie gdzie tylko się dało – w CKM, „Przytul
mnie”, “Różowej landrynce”. Obecnie próbuje sił w karierze solowej
jako Emmi, nagrywając płytę “Cest la vie”. Oto próbka jej
arcyciekawej liryki :
Złe nowiny przyniósł zimny wiatr
Zawirował wkoło cały świat
Dowiedziałam się co stało się
Okłamałeś mnie- NIE CHCIAŁEŚ MNIE.

Oto
teledysk który znalazłem na stronie polskiej poloni w Miami Obejżyj
teledysk

Oficialna strona
Emmi


6. BANDA I WANDA

Pamiętam zespół Banda i Wanda, bo zakontraktował ich za czasów mego
dzieciństwa producent peerelowskiego serialowego hitu – “Siedem
życzeń”. Przypominam – małolat w okularach, gadający kot z Egiptu,
Buczkowski jako dozorca Rosolak. W jednym odcinku młody chciał
zostać gwiazdą rocka i mieć super sprzęt. Kot – był bogiem z
Egiptu, czy kimś takim – zabrał sprzęt Bandzie i Wandzie z koncertu
i dał młodemu. W tym momencie pojawia się moje pytanie – dlaczego
ten sprzęt z powrotem do nich wrócił??? “Nie będę Julią” to
oczywiście typowy przykład peerelowskiego rockowego produkcyjniaka,
nieudanego pod każdym względem syfu, który zrodził też takie
potwory jak Perfect czy Lady Pank (przecież nie wydamy płyt
Dezertera, do cholery, a te dzieciaki muszą mieć jakiegoś rocka).
Jednak odziana w stylu sado-maso podstarzała domina Wanda śmiga mi
teraz w reklamówce Empik News i u Wojewódzkiego. Do cholery, czy
naprawdę nikt nie może porządnie rozliczyć się z komuną?
Poczekajcie na nową płytę Bandy i Wandy, a przestaniecie czepiać
się Wildsteina.

5. MAJA KRAFT

Mieliśmy prawie wszystko polskie. Rotary miało być polskim Oasis,
Illusion polskim Seattle, Cool Kids Of Death polskim International
Noise Conspiracy. A kim miała być Maja Kraft? Polską Britney
Spears. Wyszła jedna kasetka, szybko zapomniana, a jedynym innym
nośnikiem jaki widziałem był przeceniony na 5 złotych w Empiku
singiel świąteczny nagrany z tym najmłodszym typem z Just 5. Maja
to wyjątkowy okaz marketingowej nieudolności – nikt nie zrozumiał,
że polska podróba nie będzie nikomu nigdy potrzebna z powodu
globalnej ekspansji oryginału. Czyżby przypadek polskiego
Jobriatha? Chyba nie, bo Maja Kraft to najbardziej niesłuchalne
odrzuty polskiego popu. Co teraz Maja robi? Wydaje się, że jest już
za późno nawet na darmowe koncerty w centrach handlowych w miastach
mniejszych niż 15 tysięcy osób. Może jakieś festyny? Może gdzieś,
na jakiejś głębokiej wsi, znajdzie się ktoś, kto zapłacze cicho
przy najbardziej wzruszającym hicie Mai – “ Skrzydła są po to by
się wzbić / tak mówiłeś mi… “.

4. ROAN

Roan to największy żyjący dowód na to że koniunkturalizm nie
popłaca. Pamiętasz tych kolesi? Nie? Byłem pewien. Ja pamiętam, ale
nie chcę. Kariera Roan przypominała swoistą muzyczną ewolucję,
polegającą na dryfie od wysepki do wysepki. Na początku, na płycie
“Ogień”, mieliśmy coś w rodzaju punko/reggae. Na płycie “Cukier”
chłopaki podchwycili wiatr na grunge, nie widząc, że nikogo nie
obchodzą ich żałosne próby stworzenia rocka, że już zaczyna komuś
być wstyd za to, że do nagrania płyty dopuścił zespół na poziomie
(co najwyżej) sali prób w domu kultury. Ten zasłużenie niechciany
przez nikogo zespół ostatecznie wpadł we własną pułapkę, nagrywając
wypełnioną miałkim pop rockiem płytę “Dennis Rodman Club”, pozując
w strojach koszykarskich w “Brumie” i kowerując “Eyes without a
face” Billy Idola. To już był ostateczny koniec najgorszego
rockowego zespołu Polski lat 90tych. Moja ciocia powiedziała
kiedyś, bodajże o Lorafenie: “To cholerstwo należy zakopywać pod
ziemią”. Przenosząc to twierdzenie na kompakty i kasety Roan (o ile
jeszcze ktoś ma jakiekolwiek) – podpisuję się pod nim wszystkimi
kończynami.

3. DODA ELEKTRODA I VIRGIN

Pamiętajcie – wszyscy będziemy się kiedyś za to wstydzić. Pragnący
drastycznie zwiększyć oglądalność polsatowego reality show
Krzysiek Najman, którego rozumiem tylko dlatego, że Doda jakby nie
patrzeć jest bardziej atrakcyjna od Anji Orthdox (Closterkeller ma
jedenaste miejsce, mówię od razu), zaczął promować gwiazdę i
przyczynił się do wydania płyty Virgin. Doda próbuje być Madonną,
ale jest jej silikonową, ubogą, środkoweuropejską wersją,
przypominającą hardrockową niemiecką piosenkarkę Doro. Z tym że
Doro potrafiła wypełnić jurnymi niemiaszkami cały stadion w
Dusseldorfie, a na koncerty Dody przychodzą upośledzone
jedenastolatki uczące się czytać na Bravo. Jej teledysk z 
piłkarzem wygląda tak, jakby chłopaki od “College fuck fest” za
bardzo pojechali z kokainą i postanowili nakręcić swoją wersję
“Justify my love” dla irańskiej telewizji. Do tego ma naprawdę
kiepsko zrobione silikony – zobaczcie sobie CKM. Jej “utwory” to
jakiś koszmarny rzyg, brzmiący jakby sideman TSA podkradł córce
kasetę Skunk Anansie, a od samej Dody sto razy więcej klasy ma
Jenna Jameson, i to w swoim najobrzydliszym i najbardziej
obspermionym pornosie. Sugeruję zresztą Dodzie korepetycje, bo
wkrótce się okaże, że branża xxx to jedyna, gdzie przyjmą ją z
otwartymi ramionami.

2. KAPITAN NEMO

Jaki jest najgorszy polski utwór wszechczasów? “Elektroniczna
cywilizacja” czy “Dentysta sadysta?”. Słuchanie tego drugiego
naprawdę przypomina borowanie zdrowej jedynki bez znieczulenia, ale
za to Kapitan Nemo zabija wszystkich brakiem dystansu do
czegokolwiek – własnej muzyki, siebie, wreszcie jakości
artystycznej tego, co robi. Złowróżbne, syntezatorowe kompozycje o
apokaliptycznym sznycie, traktujące o złowrogich magnetowidach już
wtedy wywoływały na ustach uśmiech pokpiwania. Głos Kapitana Nemo,
przypominający bardziej kobitę zapowiadającą pociągi na PKP, i
niebywale archaiczne brzmienia wywołują wspomnienia najbardziej
niebezpiecznych demonów środkowoeuropejskiego futuryzmu. Kapitan na
pewno był fanem Johnna Foxxa i Ultravox, ale to wszystko było
przefiltrowane przez wrażliwość chłopaka patrzącego na deszcz za
oknem w akademiku w Pułtusku, gdy z Kasprzaka leciała zgrywana z
Trójki “Vienna”. Posłuchajcie wydanego w 1986 albumu Kapitana, a
zrozumiecie czemu nikt nigdy nie chciał i nie będzie chciał go
słuchać i dlaczego tak naprawdę Konwicki napisał “Małą Apokalipsę”.
I może tekst “Wideonarkomanii” jest proroczy, ale w chwili kiedy
ten grafoman nagrywał swoje obrzydliwe kawałki, ludzie marzyli o
zdrowym kawale kiełbasy, a nie o pieprzonym magnetowidzie.

1.ALICJA JANOSZ / ALEX

Uwaga: po raz kolejny pojawią się dwa nazwiska, które wspomniałem
wyżej – Jacek Cygan i Zbigniew Buczkowski. Do rzeczy – pamiętacie
znakomity film Kondratiuka “Dziewczyny do wzięcia?” O trzech
wieśniarach, które jadą do miasta na podryw? Pamiętacie tę
najmłodszą, której kelner, którego właśnie gra Buczkowski, śpiewa
piosenkę “Małe pieski dwa?”. Gdybym miał nakręcić remake, tę
najmłodszą zagrałaby Alicja Janosz. Podobieństwo jest wręcz
bliźniacze. Wylansowanie tego potworka, i to przez program, który w
teorii miał znaleźć nowe, atrakcyjne twarze polskiego popu, jest
dowodem na kompletną kompromitację ludzi, którzy rzekomo są
największymi znawcami muzycznego marketingu. Bo ci ludzie, między
innymi wąsaty jeszcze wtedy Cygan, ją wybrali. I nikt jej nie
kupił. Do jasnej cholery, nikt. I wszyscy wiemy dlaczego. Nikt,
nawet najbardziej upośledzony estetycznie człowiek, nie kupi
kawałka z tekstem o jajecznicy i refrenem “la la la la la la la
lala”.
Człowiek płaczący ze wzruszenia przy Ich Troje nie nabierze się na
nagłą zmianę wizerunku i straszliwą przemianę w niebezpieczną Alex.
Nie zgadzacie się? Wydawała wam się sympatyczna? Do cholery,
sprawdźcie to : “ Aj gejv ju de kis tu maj niu bi em dabel ju / bat
ol jor promises łer lajs end aj biliwd in ju ”. Dlaczego pierwsze
miejsce? Bo jej naprawdę nigdy, ale to już nigdy, nie chciałbym
ponownie zobaczyć – z reszty na tej liście przynajmniej mógłbym się
jeszcze pośmiać.

15 komentarzy

  1. No niezłe podsumowanie. Jeszcze wiele dziwolągów by się znalazło (np. Voytek czy Bandog). Dziwi mnie tylko obecność Bandy i Wandy – w sumie znany i zasłużony zespół (ale może mi się tylko wydaje).

  2. teraz furore robi tokio hotel i blog 27 😀

  3. Od Vyytka sie odczepcie, calkiem znosna kapela i calkiem niezly funk z wykopem. idzialem ich kilka razy na koncertach i naprawde grali energetycznie

  4. zen -> To całkiem jak Pivo – fajna kapela była, ale nagle zniknęła… A dorzuciłbym też Gdzie Cikwiaty, De Su, Pati Yang (czyli córka Borysewicza) Natalię Niemen czy Patrycję Markowską (ta ostatnia powoduje po prostu odruch wymiotny).

  5. Cóż.. Nie lubie ludzi, którzy oceniają kogoś po wyglądzie, a nie patrzą na głos.. Swoją drogą mógłbyś podać nazwisko osoby, która napisała ten artykuł, może wyjaśniło by się czemu najechała na Dodę, a nie napisała nic o Mandarynie czy nie jakim Panu Wiśniewskiem. I moge dodać, że nie ma 21 lat, słucham Dody i nie wadzą mi jej silikonowe cycki, czy też jak to cała Polska pisze rzucanie mięsem.. My Polacy słyniemy z tego, że nawet na najlepsze dziecka show biznesu jakże u nas kulejącego będziemy pisać obelgi.. Bo jak by nie było – Doda jak narazie króluje w rankingach.. I szkoda, że nie napisał nic o Chince Czikuczikulince niejakiej Kaji Paschalskiej.. No ale widać, każdy ma swój gust.

  6. @kasiula nazwisko jest podane "Jakub żulczyk" na samym początku. Przydało by sie zrobić z top20 [na polskie warunki myśle ze by wystarczylo]

  7. No tak, wybacz, przeoczyłam. Top 20 też by nie wystarczyło, chociaż, mógłby wziąść pod uwage troche inne kryteria, a nie jak u Dody jej silikonowe cycki, może mu nie dała po prostu ? 😛

  8. @kasiula silikonowe cycki, których jak sama przyznaje nie ma. zreszta nie jest taka słaba jak opisuje. coś mi się obiło o uszy ze planuje angielskojęzyczny album, czyli zapowiada się skok na zachodnie rynki fonograficzne 🙂

  9. Narazie planuje trase koncertową po USA, zaczyna już w październiku, a później ma się skupić na wydaniu albumu w wersji angielskiej. I jak by nie było, słaba to ona nie jest, a że prasa brukowa ją lubi, to już inna sprawa.. A co najlepsze, niech podbije Stany, Niemcy, Chiny.. A co, niech pokaże kto tu rządzi :)) zobaczymy wtedy znowu artykuły z cyklu.. DODA NAS OLAŁA 😛

  10. @kasiula polska mentalnosc taka jest "NIKOMU NIE MOżE SIE UDAC" 🙂

  11. ee tam.. wynurzenia jakiegoś frustrata.. wiele z nich pewnie faktycznie zasługuje na miejsce w panteonie.. ale Wanda i Banda czy Roan to były miejscami naprawdę dobre kapele.. zresztą fakt wymienienia (choć już bez odwagi wypozycjonowania) również takich kapel jak Perfect i Lady Pank.. mówi wszystko o autorze.

  12. ja lubie Dode (nie mylic z jej muzyka) od kiedy sie polapalem ze ona nas w chuja robi z tym swoim wizerunkiem niegrzecznej dziewczynki 😉

  13. Kasiula wracaj lepiej ganiac krowy po lace, a nie odzywaj sie wiecej. Bo sie kompromitujesz kto lubi dode ma iq oscylujece w granicach rozgoroczkowanego szympansa.

  14. :debil :czerwony :> :/ :[ 🙁 😀 🙂 :taniec :taniec :czyta :drugs :faja :muzyka :zakaz :piwo :pisze :niewiedza:

  15. Autor tekkstu wykazał się dosyć dziwnym gustem. W pełni zgadzam się z przedmówcami w sprawie Michała W. i Mandaryny. Co do Dody to nie sądzę że słuchanie jej muzyki świadczy o człowieku, że jest ułomny bądź głupi, czy jak to tam nazwiecie. Przecież normalne jest że można jej nie lubić jako osoby. Natomiast trzeba przyznać, iż ma ona dosyć ciekawą barwę głosu i w przeciwieństwie do większośći obecnych debiutantów Polskiej sceny muzycznej uczęszczała ona do szkoły muzycznej osiągając bardzo dobre wyniki. Krótko mówiąc ma pojęcie o tym co robi. Kolejna rzecz, która mnie uderzyła to ujęcie takich zespołów jak „Perfect” czy „Lady Pank” mianem potworów stworzonych przez panujące w państwie warunki. Przecież wystarczy wczytać się trochę w historię tych zespołów aby zobaczyć, że starały się one tworzyć utwory jak najbardziej na przekór władzom państwa. To miała być muzyka szalona, głos buntu młodzieży nie chcącej żyć w kraju w którym nie ma wolności wyboru, wolności słowa… Dzisiaj są to ikony Polskiej muzyki. Gdyby były faktycznie tandetne to nie słyszało by się ich w radio i nie byłyby witane tak entuzjastycznie witane przez publiczność na koncertach. Ostatnim zespołem, o którym chciałem wspomnieć to „Rotary”. Jedno z czym mogę się zgodzić w artykule Jakuba Żulczyka, to że był to zespół mało popularny. Wszyscy kojarzą piosenkę „Na jednej z dzikich plaż”, ale mało kto jest w stanie podać jej autora. Moim zdaniem obydwie płyty wydane przez ten zespół utrzymane są na dobrym poziomie. Nie nazywałbym ich potworami Polskiego britpopu, ponieważ na takie miano znajdzie sie dużo więcej zasłużonych wykonawców jak np. Mandaryna. W artykule wyraźnie widać większą niechęć autora do samego wokalisty zespołu, niż do muzyki którą tworzył. Podsumowując, sądzę że artykuł umieszczony na tej stronie jest mało obiektywny a autor wyraźnie pokazuje tylko gorszą stronę zespołów które opisuje, odsłaniając swoje osobiste antypatie. Mam nadzieję, że do następnej pracy o takim charakterze zasiądzie osoba bardziej obiektywna i oczywiście kompetentna. Pozdrawiam

Skomentuj.